Ayrton Senna nie znosił porażek. Uważał siebie za najlepszego kierowcę w stawce F1. Dlatego jego rywalizacja z Alainem Prostem w McLarenie pod koniec lat 80. i na początku 90. rozgrzewała kibiców. Gdy Brazylijczyk trafiał do stajni z Woking, Francuz miał już na swoim koncie dwa tytuły mistrza świata (1985, 1986).
Prost zasłynął z tego, że potrafił wyciągnąć maksimum z maszyny. Właściwie nie przegrywał wewnętrznej walki z zespołowymi kolegami. Zdarzyło mu się to ledwie trzy razy na czternaście sezonów spędzonych w F1.
Czytaj także: Claire Williams o śmierci Ayrtona Senny
Z tym, że w debiutanckim sezonie (1980) ze względu na kontuzję ręki opuścił kilka wyścigów. W roku 1984 był gorszy od Nikiego Laudy o ledwie pół punktu. Jeszcze bardziej dramatycznie wyglądał pojedynek z Senną w roku 1988. Wtedy nie wszystkie wyścigi zaliczano do dorobku klasyfikacji generalnej F1. Francuz na przestrzeni sezonu zdobył więcej "oczek", ale tytuł mistrzowski przegrał.
ZOBACZ WIDEO: Spróbowaliśmy sił w symulatorze Formuły 1. Teraz każdy może poczuć się jak Robert Kubica!
Kult Senny, niedoceniany Prost
Śmierć Senny sprawiła, że Brazylijczyk otoczony jest pewnego rodzaju kultem. W momencie fatalnego wypadku na Imoli miał na swoim koncie trzy tytuły mistrzowskie i szereg rekordów. To fakt. Tak naprawdę jednak nie wiadomo, jak potoczyłyby się jego kolejne lata w F1.
Tymczasem Prost czterokrotnie sięgał po tytuł. Rywalizacja z Senną była dla niego tak wyniszczająca, że po sezonie 1993 zakończył karierę, będąc aktualnym mistrzem świata. Szanował swojego rywala, ale też był świadom jego wad.
- Nie zamierzam obchodzić tej rocznicy jak niektórzy. Mogę odpowiedzieć na pytania na jego temat. Nie ma problemu. Ayrton był wyjątkowym facetem, ale ja po prostu nie widzę tych rzeczy tak jak inni - mówił w 2017 roku w wywiadzie udzielonym francuskiej telewizji z okazji rocznicy śmierci Senny.
Najwięksi wrogowie
Senna i Prost startując w McLarenie dysponowali tym samym sprzętem. Ich talent też był na zbliżonym poziomie, decydowały detale albo… nieczysta gra Brazylijczyka. Dlatego bardzo szybko zaczęło iskrzyć między nimi. Najlepszy przykład to rok 1988. Pierwszy sezon startów Brazylijczyka w ekipie z Woking.
Na prostej toru Estoril kierowca z Brazylii celowo wepchnął Prosta w ścianę oddzielającą od alei serwisowej. Niewiele brakowało, a Francuz roztrzaskałby się w niej z pełnym impetem. - Przyznam, że czasem się go bałem. Na torze gotów był zrobić wszystko - powiedział po latach Prost.
Czytaj także: Williams oddał hołd Ayrtonowi Sennie
Brazylijczyk w debiutanckim sezonie w barwach McLarena zdobył tytuł, co umocniło jego pozycję. Prost nie zamierzał mu jednak ustępować. Rok później na Imoli Senna znów nagiął przepisy. Wyprzedził rywala tuż po restarcie w zakręcie Tosa. Zgodnie z instrukcjami, kierowcy mieli w nim nie podejmować próby ataku. Brazylijczyk tłumaczył się później, że manewr rozpoczął przed zakrętem, więc wszystko było w zgodzie z przepisami.
Gorąco między Senną a Prostem było też w Japonii, i to dwukrotnie. W roku 1989 francuski kierowca rozbił się, przez co musiał wycofać się z rywalizacji. Jego główny rywal w tym momencie ściął zakręt Casio, aby kontynuować udział w wyścigu. Senna minął linię mety jako pierwszy, ale do gry wkroczyli sędziowie. Po kilkugodzinnej naradzie zabrali Sennie wygraną. To dało tytuł mistrzowski Prostowi.
Senna twierdził, że Prost miał wpływ na decyzję sędziów i nigdy nie pogodził się z porażką. Z kolei Francuz w wywiadach kwestionował etykę rywala, podawał pod wątpliwość jego stan psychiczny. I być może miał rację, bo rok później Senna wziął rewanż na rywalu. W Japonii celowo doprowadził do kontaktu z Prostem.
Od nienawiści do przyjaźni
Prost po sezonie 1989 odszedł z McLarena, a to stopniowo zaczęło zmieniać jego relacje z Senną. Przełom nastąpił po ostatnim sezonie Francuza w F1. Zdobycie tytułu mistrzowskiego w roku 1993 w barwach Williamsa sprawiło, że Prost postanowił przejść na sportową emeryturę.
- Nie chowam urazy do Ayrtona. Nie trzymam w pamięci tych gorszych chwil. Pamiętam ostatnie sześć miesięcy jego życia. Wtedy znacznie lepiej go poznałem. Był też zupełnie inną osobą. Zrozumiałem dlaczego wcześniej zachowywał się tak, a nie inaczej. Dlaczego czasem pogrywał ze mną - powiedział Prost francuskiej telewizji przed dwoma laty.
- Teraz, gdy patrzę na to jakimi byliśmy rywalami, to uznaję to za komplement. Doszedłem do wniosku, że główną motywacją Ayrtona, momentami jego jedyną, było skupienie się na mojej osobie i chęć pokonania mnie. Gdy w 1993 roku byliśmy na podium w Australii, kiedy kończyłem karierę, to był już inną osobą. To pamiątka naszego "związku". Noszę ją w pamięci po dzisiaj - dodał Prost.
Wyścig w Australii kończył rywalizację w F1 w sezonie 1993. Wygrał go Senna, Prost był drugi. Wtedy też Brazylijczyk zdecydował się na nie lada gest. Zaprosił swojego odwiecznego rywala na najwyższy stopień podium. Okazał mu szacunek w najlepszy możliwy sposób. Później zajął też jego miejsce w Williamsie.
Czytaj także: Roland Ratzenberger - zapomniana ofiara F1
Rywalizacja Senny z Prostem stała się jednym z głównych tematów filmu dokumentalnego, jaki miał premierę przed paroma laty. Francuz ostatnio wyraził krytyczne zdanie na jego temat. Ma za złe producentom, że skupili się głównie na negatywnych aspektach ich walki. Zapomnieli o tych dobrych chwilach.
- Nienawidzę filmu "Senna". Naprawdę, jak tylko mogę, tak mocno go nienawidzę. Producenci tego filmu mogli zrobić coś fantastycznego. Jednak wtedy film prezentowałby inną historię. Szkoda, że przeprowadzili tyle rozmów, spędzili godziny na rozmowach z wieloma osobami, a potem wyprodukowali coś takiego. Przedstawili mnie jako tego złego, jako wroga Senny. Z niego zrobiono tego dobrego. Szkoda - powiedział ostatnio Prost w rozmowie z "Auto Motor und Sport".