Claire Williams straciła wiarygodność w oczach kibiców. Już mało kto wierzy w słowa Brytyjki, której zdarzało się zapowiadać walkę o czołowe lokaty w F1 w roku 2018 czy odrodzenie zespołu w kolejnym sezonie. Często pomijała przy tym niewygodne fakty, jak chociażby opóźnienie w składaniu tegorocznego modelu FW42.
Brytyjka mówiła prawdę dopiero w momencie, gdy nie miała już wyjścia. Tak było chociażby na kilka godzin przed rozpoczęciem testów zimowych, gdy potwierdziła, że Williams nie zdążył z budową samochodu. W tym samym okresie zapewniała też, że Paddy Lowe może spać spokojnie i nikt nie planuje jego wyrzucenia z firmy. Efekt? Kilka dni później 56-latek poprosił o urlop z "przyczyn osobistych".
Czytaj także: Kubica i Russell mają identyczne samochody
Dlaczego o tym wszystkim piszę? Bo nawet jeśli Brytyjka nie do końca ma pojęcie o tym, jak zarządzać zespołem F1 i jest współwinna za obecny kryzys Williamsa, to jednak bardzo dobrze opanowała sztukę PR i marketingu. Nieprzypadkowo właśnie od zajmowania się tymi sprawami zaczynała przygodę z zespołem z Grove.
ZOBACZ WIDEO: Spróbowaliśmy sił w symulatorze Formuły 1. Teraz każdy może poczuć się jak Robert Kubica!
Przed Grand Prix Hiszpanii dowiedzieliśmy się z ust Williams, że ekipa nie czeka na cud. Nie ma też mowy o odpuszczaniu obecnego sezonu (czytaj więcej o tym TUTAJ). - W naszej historii nigdy nie było sytuacji, abyśmy odpuścili w trakcie trwania sezonu - rzuciła w czwartek do dziennikarzy szefowa Williamsa.
I już na tym etapie można by jej wytknąć kłamstwo. Nie trzeba przecież sięgać daleko pamięcią, bo do sezonu 2018. Właśnie w okolicach Grand Prix Hiszpanii zespół porzucił rozwijanie modelu FW41, bardziej skupił się na nowej maszynie. Owszem, prowadził prace rozwojowe, ale po to, by zrozumieć istotę problemów i nie powtórzyć ich w roku 2019. Inna kwestia, że średnio mu się to udało.
Williams twierdzi, że nie ma mowy o odpuszczaniu, bo wie jak takie słowa zostałyby odebrane przez kibiców. Ostatnie czego Williams w tej chwili potrzebuje to kolejna burza w mediach i krytyka ze strony ekspertów. Tyle że jej zapowiedzi zostaną szybko zweryfikowane. Jeśli zespół przestanie dostarczać nowe części kierowcom, Robert Kubica będzie pierwszym, który to powie na głos.
W padoku F1 aż huczy od tego, że Williams odpuścił ten sezon. Byłoby to zresztą zrozumiałe. Strata do reszty rywali jest tak duża, że ekipa z Grove na pewno zakończy rywalizację na końcu stawki. Po raz kolejny. Skupienie się na roku 2020 jest jedynym wyjściem. Bo zaraz okaże się, że kolejny sezon F1 zostanie zmarnowany. Gdyby Claire Williams miała odwagę to przyznać, należałoby jej nawet bić brawa. Byłaby to jedna z pierwszych odważnych decyzji, jakie podjęła.
Czytaj także: Williams naprawił uszkodzone podwozia Kubicy i Russella
Kłamstwa Claire Williams zarzucali już dziennikarze niemieckiego "Motorsport Total" (czytaj więcej o tym TUTAJ), gdy zaprzeczyła ona prowadzeniu rozmów z Dmitrijem Mazepinem na temat sprzedaży zespołu. Miały one zostać podjęte, rosyjski miliarder miał nawet przedstawić swoje żądania (m.in. zwiększony sojusz z Mercedesem, rola lidera ekipy dla jego syna). Jednak Williams wie, że lepiej takich słów nie potwierdzać, bo dyskusja o przyszłości teamu nie wyszłaby mu na dobre.
Tak jak koledzy po fachu z Niemiec szybko zweryfikowali słowa Williams o rozmowach z Mazepinem, tak szybko testowi poddane zostaną zapowiedzi o dalszej walce w sezonie 2019. Obawiam się, niestety, że znów rację będą mieć dziennikarze. Bo dla Williamsa nie ma już ratunku w tym roku. I Brytyjka doskonale o tym wie.