Forma Williamsa w F1 sprawia, że zespołem interesują się miliarderzy, którzy są w stanie ulokować tam wspieranych przez siebie kierowców. Brytyjczycy na pay-driverów stawiają konsekwentnie od kilku lat, bo to jeden z ich sposobów na podreperowanie budżetu.
Doskonale sprawę z tego zdawał sobie Lawrence Stroll, gdy jeszcze przed sezonem 2017 zaczął przelewać środki na konto firmy z Grove. Cel był jeden - zapewnienie synowi Lance'owi miejsca w Formule 1. To się udało.
Czytaj także: Kanadyjczycy wyrzucają Kubicę z Williamsa
Tyle że kariera Strolla w Williamsie dobiegła końca po ledwie dwóch latach. Miliarder zdał sobie sprawę, że Brytyjczycy znajdują się w takim kryzysie, że lepiej szybko się stamtąd ewakuować. Z myślą o synu zakupił za to ekipę Racing Point.
ZOBACZ WIDEO Aston Villa o krok od gry w Premier League! Powrót z piekła [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]
Świat jednak nie znosi próżni i pojawił się kolejny miliarder, który jest gotów wejść do Williamsa. Mowa o Dmitriju Mazepinie, który od lat wspiera karierę swojego syna Nikity. 20-latek w tej chwili ściga się w Formule 2 i nie osiąga tam oszałamiających wyników. Jednak w F1 czasem nie one są najważniejsze, a pieniądze.
Stroll dorobił się na rynku modowym, Mazepin na produkcji nawozów sztucznych. W realiach biznesu nigdy nie byli dla siebie rywalami, bo działają w kompletnie różnych branżach. Za to F1 uczyniła z nich zażartych wrogów. Bo gdy w zeszłym roku upadał zespół Force India, to obaj byli zainteresowani jego przejęciem.
Mazepin do teraz jest przekonany, że jego oferta była lepsza od tej złożonej przez Strolla. Gdy firma doradcza z Londynu wybrała propozycję jego rywala, obraził się i skierował sprawę do sądu.
Paradoks polega na tym, że Kanadyjczyka i Rosjanina więcej łączy niż dzieli. Gdy przed paroma laty ich synowie trafili do niższych serii wyścigowych, Stroll szybko zdał sobie sprawę z tego, że najlepiej będzie mieć własny zespół. W ten sposób stał się właścicielem Premy. Za to Mazepin wykupił udziały w ekipie Hitech.
Stroll, aby lepiej się przygotować do ścigania w F1, posiadał kilka silników Mercedesa oraz samochód w specyfikacji z roku 2014. W ten sposób Lance mógł podróżować po świecie i zaznajamiać się z realiami królowej motorsportu. Z kolei w tym sezonie Mazepin ma do dyspozycji maszynę Niemców z sezonu 2017. Ponieważ jego ojciec zapłacił odpowiednią kwotę, Mercedes dorzucił w gratisie obecność na prywatnych testach Estebana Ocona. Francuz ma wcielać się w rolę nauczyciela Mazepina.
Najnowsza anegdota z padoku F1 brzmi wręcz kuriozalnie. Na wojence pomiędzy Strollem a Mazepinem zyskał pewien rolnik w Wielkiej Brytanii. Okazało się bowiem, że posiada on grunty zlokalizowane przy fabryce Racing Point (dawne Force India). Tymczasem kanadyjski miliarder zaraz po przejęciu ekipy zaplanował powiększenie fabryki i siedziby swojego zespołu.
Czytaj także: Zmiany wprowadzane przez Williamsa nie dają efektów
Mazepin się o tym dowiedział i zaoferował rolnikowi znacznie więcej pieniędzy za działkę w Silverstone. Wszystko po to, aby wkurzyć Strolla i storpedować jego plany. Nie do końca mu się to udało, bo właściciel Racing Point ostatecznie przelicytował ofertę rywala i zakupił nowe tereny. Najwięcej zyskał na tym brytyjski rolnik.
Nie wiadomo jak potoczą się dalsze losy Mazepina w F1. Wbrew zapewnieniom Claire Williams, przy okazji Grand Prix Azerbejdżanu miały się odbyć rozmowy ws. przejęcia części akcji w brytyjskim zespole. Finał negocjacji uzależniony będzie jednak od tego, czy Nikita Mazepin uzyska superlicencję i będzie mógł rywalizować w F1 w roku 2020. Jeśli tak, to rywalizacja ojców-miliarderów przeniesie się na tor.