Alain Prost miał przyjemność być zespołowym kolegą Nikiego Laudy w McLarenie. Miało to miejsce w latach 1984-1985. To właśnie w pierwszym sezonie ich współpracy Lauda sięgnął po trzeci i ostatni w swojej karierze tytuł mistrzowski w Formule 1.
Rok później najlepszy był już Prost. Francuz zdążył mocno się zżyć z Laudą, dlatego też informacja o jego śmierci jest dla niego szokiem.
- Świat F1 stracił wielką postać, ale przede wszystkim gentlemana. Mamy mistrzów, ludzi z wieloma nagrodami, ale w tym przypadku straciliśmy gentlemana w prawdziwym tego słowa znaczeniu. On nigdy na nic się nie skarżył. A przecież miał wiele powodów w swoim życiu, choćby ze względu na stan zdrowia, wypadek - powiedział portalowi f1i.com Prost.
ZOBACZ WIDEO: Adam Małysz: Kiedy słuchałem Włodzimierza Szaranowicza, miałem łzy w oczach
Czytaj także: Mecz w Monako bez Roberta Kubicy
Prost w tej chwili jest konsultantem w zespole Renault, dlatego podróżuje na kolejne wyścigi F1. Miał zatem okazję do częstych rozmów z Laudą i nie potrafi uwierzyć w jego śmierć.
- Jestem tym całkowicie zniszczony, poruszony i bardzo smutny. To szok. Są we mnie uczucia o wiele silniejsze, niż mogłem sobie wyobrazić. Niki był częścią mojego życia przez ostatnie 40 lat. Wiele dla mnie znaczył - dodał.
Czytaj także: Watson przed laty uratował życie Laudy
Francuz zdradził, że gdyby nie Lauda, to być może nigdy nie zostałby kierowcą F1. - Kiedy zacząłem się interesować F1, miałem dwa modele do naśladowania: sir Jackie Stewart oraz Niki Lauda. U jego boku miałem okazję spędzić dwa lata w McLarenie. To były dwa najpiękniejsze i najlepsze sezony w mojej karierze - podsumował Prost.