Czwartkowe sesje treningowe przed Grand Prix Monako nie należały do najłatwiejszych. O poranku Robert Kubica zaliczył niegroźnego "bączka" i uderzył w bandę, przez co stracił kilkanaście minut w garażu. Z kolei w popołudniowej sesji był najwolniejszym kierowcą na torze.
- Odczucia były jakie były. Takie jakich można było się spodziewać. Nie jest to auto łatwe do prowadzenia w Monako. Dlatego było tak jak się spodziewałem - powiedział Kubica w rozmowie z Eleven Sports.
Czytaj także: Claire Williams krytykuje Ferrari
Przy okazji poprzednich weekendów F1 Kubica często zwracał uwagę na to, że zachowanie samochodu Williamsa potrafi się zmienić z sesji na sesję. - Nie było różnic. Jednak na torach ulicznych trudno porównywać trening do treningu, bo warunki się zmieniają. Wszystko sprowadza się do tego, ile ryzyka trzeba podjąć, aby nim pojechać - dodał Polak.
34-latek odniósł się też do wydarzeń z porannej sesji i swojego "bączka". - Zgubiłem tylną przyczepność wychodząc z zakrętu. Było to spowodowane autem, które jechało przede mną. Zgubiłem docisk. Wyjazd wcześniej, kogoś wyprzedzałem, i postawiło mnie bokiem. Dlatego w tej drugiej sytuacji wiedziałem, że tak będzie i pojechałem łagodnie ten zakręt, a i tak straciłem docisk - wyjaśnił Kubica.
Czytaj także: Williams bez poprawek w samochodzie
W piątek kierowcy w Monako będą mieć dzień wolny. Do rywalizacji powrócą w sobotę, kiedy to odbędzie się trzeci trening oraz sesja kwalifikacyjna. - Jakie prognozy? Zobaczymy jakie będzie niebo - zakończył Kubica, nawiązując do zapowiadanych opadów deszczu w księstwie.
ZOBACZ WIDEO: Spróbowaliśmy sił w symulatorze Formuły 1. Teraz każdy może poczuć się jak Robert Kubica!