Po sześciu wyścigach F1 zespół z Maranello nie ma ani jednego zwycięstwa na swoim koncie. Ferrari liczyło na znacznie lepsze rezultaty. Zwłaszcza, że w tym roku firma obchodzi 90-lecie istnienia i chciała ja świętować przełamaniem zwycięskiej passy Mercedesa w Formule 1. Wiele wskazuje na to, że tak się nie stanie.
Nie oznacza to jednak, że w fabryce Ferrari spuszczono głowy i poddano obecny sezon bez walki. Według "Motorsportu", w ostatnich dniach mocno zintensyfikowano prace w symulatorze. Włączyli się w nie Charles Leclerc oraz Sebastian Vettel.
Czytaj także: Sebastian Vettel cierpi w Ferrari
Leclerc i Vettel mają stosować różne strategie w symulatorze. Wszystko po to, by jak najszybciej znaleźć rozwiązanie problemów Ferrari. Zdaniem "Motorsportu", inżynierowie już wiedzą, że główna bolączka to brak współpracy z oponami. Ogumienie Pirelli w tym roku stało się bardzo delikatne, a model SF90 nie potrafi umieścić ich w odpowiednim oknie pracy.
Dodatkowy wysiłek w symulatorze Ferrari ma przynieść efekty podczas kolejnego wyścigu F1 w Kanadzie, na którym bardzo ważna jest spora moc maksymalna.
Czytaj także: Nie będzie kolejnej kompromitacji Ferrari
W firmie z Maranello ma w tej chwili panować gęsta i nerwowa atmosfera. Pracownicy są bowiem świadomi tego, że sezon nie układa się po ich myśli. Wygrana w Kanadzie mogłaby być światełkiem w tunelu dla Ferrari.
Zwykle, podczas weekendów wyścigowych, pracę w symulatorze Ferrari wykonują Brendon Hartley, Pascal Wehrlein oraz Antonio Fuoco.
ZOBACZ WIDEO Liga Mistrzów. Tałant Dujszebajew: Wspomnienia z Kolonii? Pamiętam, że dwa lata z rzędu tam nie byliśmy