F1: nie będzie kolejnej kompromitacji Ferrari. Zespół wyciągnie wnioski z Monako
Ferrari skompromitowało się podczas kwalifikacji do Grand Prix Monako, gdy nie wypuściło na tor Charlesa Leclerca i ten odpadł już w pierwszej fazie czasówki. Zespół zapowiedział wyciągnięcie wniosków z tej sytuacji w kolejnych wyścigach.
Włosi chcieli oszczędzić komplet ogumienia dla Leclerca, a zakończyło się kompromitacją. Dlatego też Mattia Binotto zapowiedział wyciągnięcie wniosków.
Czytaj także: Daniel Ricciardo ma pretensje do Renault
- Myślę, że mamy odpowiednich ludzi i procedury, by poprawić nasze narzędzia do pracy. Musimy się temu przyjrzeć i w przyszłości postąpimy inaczej - powiedział szef Ferrari w rozmowie z "Motorsportem".
Ferrari podczas kwalifikacji zaufało swoim analizom komputerowym. Wynikało z nich, że czas uzyskany przez Leclerca daje mu gwarancję jazdy w kolejnej części czasówki. Tymczasem stan toru poprawił się na tyle, że kierowcy zaczęli kręcić znacznie lepsze rezultaty.
- Bez wątpienia popełniliśmy błąd. Szkoda mi Charlesa w tej sytuacji. To wstyd dla zespołu. Tak jak zawsze powtarzam, poprawiamy się i następnym razem będziemy mocniejsi w takiej sytuacji - dodał Binotto.
Szefowie Ferrari uznali, że warto zachować świeży komplet opon, bo tylko w ten sposób zespół mógłby podjąć rękawicę z Mercedesem i Red Bull Racing w Q3. - Takie rzeczy się zdarzają. Jeśli użyjesz dodatkowy zestaw już w Q1, to później zostaniesz za to ukarany. Ferrari podjęło ryzyko i zapłaciło za to - skomentował Toto Wolff, szef Mercedesa.
Czytaj także: Wyścigi motocyklowe dla niepełnosprawnych
- My nie zamierzamy podejmować takiego ryzyka - stwierdził z kolei Lewis Hamilton, który był najlepszy w kwalifikacjach i wyścigu w Monako.
Wydarzenia z kwalifikacji pozbawiły Leclerca na dobry wynik w Monako. W tej sytuacji Monakijczyk miał mieć sporo pretensji do szefostwa zespołu (czytaj więcej o tym TUTAJ).