Zespół z Maranello będzie chciał jak najszybciej zapomnieć o wpadce z kwalifikacji do Grand Prix Monako, w trakcie których podjęto błędną decyzję względem Charlesa Leclerca. Kierowca Ferrari w końcówce Q1 pozostał w garażu, a rywale poprawili swoje czasy i wypchnęli Monakijczyka poza miejsca premiowane awansem do Q2.
Włosi chcieli oszczędzić komplet ogumienia dla Leclerca, a zakończyło się kompromitacją. Dlatego też Mattia Binotto zapowiedział wyciągnięcie wniosków.
Czytaj także: Daniel Ricciardo ma pretensje do Renault
- Myślę, że mamy odpowiednich ludzi i procedury, by poprawić nasze narzędzia do pracy. Musimy się temu przyjrzeć i w przyszłości postąpimy inaczej - powiedział szef Ferrari w rozmowie z "Motorsportem".
ZOBACZ WIDEO Spróbowaliśmy sił w symulatorze Formuły 1. Teraz każdy może poczuć się jak Robert Kubica!
Ferrari podczas kwalifikacji zaufało swoim analizom komputerowym. Wynikało z nich, że czas uzyskany przez Leclerca daje mu gwarancję jazdy w kolejnej części czasówki. Tymczasem stan toru poprawił się na tyle, że kierowcy zaczęli kręcić znacznie lepsze rezultaty.
- Bez wątpienia popełniliśmy błąd. Szkoda mi Charlesa w tej sytuacji. To wstyd dla zespołu. Tak jak zawsze powtarzam, poprawiamy się i następnym razem będziemy mocniejsi w takiej sytuacji - dodał Binotto.
Szefowie Ferrari uznali, że warto zachować świeży komplet opon, bo tylko w ten sposób zespół mógłby podjąć rękawicę z Mercedesem i Red Bull Racing w Q3. - Takie rzeczy się zdarzają. Jeśli użyjesz dodatkowy zestaw już w Q1, to później zostaniesz za to ukarany. Ferrari podjęło ryzyko i zapłaciło za to - skomentował Toto Wolff, szef Mercedesa.
Czytaj także: Wyścigi motocyklowe dla niepełnosprawnych
- My nie zamierzamy podejmować takiego ryzyka - stwierdził z kolei Lewis Hamilton, który był najlepszy w kwalifikacjach i wyścigu w Monako.
Wydarzenia z kwalifikacji pozbawiły Leclerca na dobry wynik w Monako. W tej sytuacji Monakijczyk miał mieć sporo pretensji do szefostwa zespołu (czytaj więcej o tym TUTAJ).