W czwartek Ferrari oficjalnie poinformowało, że nie skorzysta z oficjalnego odwołania od kary nałożonej na Sebastiana Vettela w Grand Prix Kanady. Wydawało się to logicznym ruchem, bo Trybunał FIA nie zajmuje się sankcjami czasowymi, a właśnie taką nałożono na Niemca.
Nadzieją dla Włochów może być tzw. prawo do weryfikacji, które przysługuje w terminie 14 dni od zdarzenia. Ferrari mogłoby przedstawić nowe dowody w sprawie i poprosić panel sędziowski o zmianą decyzji.
Czytaj także: Williams testuje więcej nowych części niż rywale
Stajnię z Maranello przed takim krokiem ostrzegł jednak Toto Wolff. - Nie można cofnąć tej kary. Najgorsze, co może spotkać Ferrari w tej sytuacji to jeszcze surowsza sankcja. Może być tak, że sędziowie ponownie przejrzą dowody w sprawie i uznają, że kara dla Vettela powinna być większa - orzekł szef Mercedesa na łamach "Osterreich".
Słowa Austriaka zdają się być ostrzeżeniem dla Ferrari. Wolff broni jednak swoich interesów, bo jeśli sędziowie zmienią decyzję podjętą w Kanadzie, to wygraną w wyścigu straci Lewis Hamilton.
Czytaj także: Religia kluczowa dla Alexandra Albona
- Rozmawiałem z Mattią Binotto (szef Ferrari - dop. aut.). On uważa, że to co się wydarzyło w Kanadzie w 100 proc. nie zasługiwało na karę. Natomiast ja jestem w 100 proc. przekonany, że Binotto jest w błędzie. Vettel wypadł z toru, wrócił do jazdy i spojrzał w lusterko. Celowo zepchnął Hamiltona w kierunku ściany - dodał Wolff.
ZOBACZ WIDEO: Spróbowaliśmy sił w symulatorze Formuły 1. Teraz każdy może poczuć się jak Robert Kubica!