Sebastian Vettel stracił wygraną w Grand Prix Kanady, po tym jak sędziowie doliczyli pięć sekund do jego wyniku za niebezpieczny powrót na tor. Decyzja sędziów nie spodobała się kierowcy Ferrari, jak i wielu kibicom.
Fani dali temu wyraz w mediach społecznościowych. Wielu z nich publikowało krytyczne wpisy pod adresem Emanuele Pirro, który był wśród sędziów podejmujących decyzje w Kanadzie. - Myślę, że moje życie zmieniło się po Kanadzie i nigdy nie będzie już takie jak wcześniej - powiedział Pirro w rozmowie z telewizją Rai.
Czytaj także: Kolejne problemy Sebastiana Vettela
Pirro zdradził, że w pewnym momencie martwił się o swoje życie i był zmuszony poprosić policję o pomoc. - Zostałem zaatakowany przez media i kibiców w brzydki sposób. Nie życzyłbym tego najgorszemu wrogowi. Dostawałem pogróżki i musiałem udać się na policję - dodał.
ZOBACZ WIDEO Karol Bielecki: Sport to ciągła presja i pogoń za wynikiem
Włoch przed laty sam ścigał się w wyścigach i po zakończeniu kariery postanowił zostać sędzią, aby pozostać przy sportach motorowych. - Starałem się wykonywać jak najlepiej swoją pracę, choć to złe słowo, bo przecież nie otrzymujemy pieniędzy za to. Robię to, bo to lubię. Chcę w ten sposób pomóc motorsportowi - stwierdził.
Podczas Grand Prix Francji sędziowie jeszcze raz zajmowali się incydentem z Kanady. Chociaż Ferrari dostarczyło stewardom nowe dowody, decyzja pozostała taka sama.
Czytaj także: Sebastian Vettel wkurzony na sędziów
- Musimy być świadomi tego, że Hamilton musiał zahamować, by nie wjechać w Vettela. Wyprzedziłby go, gdyby nie to, że został wepchnięty w ścianę. Musieliśmy to wszystko ocenić, sprawdzić w jaki sposób Vettel kontrolował samochód, czy jego ruchy były w pełni świadome. Nie dało się tutaj zadowolić wszystkich. Życie byłoby zbyt piękne, gdyby w takich sytuacjach dało się podjąć taką decyzję - podsumował Pirro.