W piątek oficjalnie zakończono sprawę kary dla Sebastiana Vettela w Grand Prix Kanady. Sędziowie uznali, że dopisanie pięciu sekund do wyniku Niemca za niebezpieczny powrót na tor było zasłużone. Dlatego zwycięzcą wyścigu pozostał Lewis Hamilton.
Kierowca Ferrari nie ukrywał rozczarowania takim obrotem spraw. - Problem polega na tym, że Formuła 1 cierpi przez tego typu akcje. Myślę, że sędziowie zaczęli psuć F1 dawno temu. Bo co chwilę się zastanawiamy czy ktoś przekroczył białą linię o centymetr, czy może za bardzo najechał na krawężnik - powiedział Vettel w rozmowie ze Sky Sports.
Czytaj także: Hamilton uniknął kary za incydent z Verstappenem
31-latek porównał obecną Formułę 1… do parkingu pod supermarketem. - Niech pozwolą nam robić to, co kochamy. Jeśli ktoś jest niezadowolony z tego jak się ścigamy, to niech buduje inne tory. Mamy już przecież parkingi pod supermarketami z białymi liniami i krawężnikami. Czy tym ma się stać F1? - dodał niemiecki kierowca.
Reprezentant włoskiej ekipy stwierdził, że obecnie przepisy w F1 tak mocno się rozrosły, że pozbawiają kierowców radości z jazdy. - Mamy zbyt wiele paragrafów i regulaminów. Spalmy w końcu ten regulamin - zasugerował Vettel.
Czytaj także: Sędziowie zakończyli sprawę Vettela
Podczas rozmowy z dziennikarzami Vettel zażartował, że jedynym sposobem na rozwiązanie problemu z regulaminem będzie zakończenie kariery w F1. - Wtedy będę wiedział, że to koniec kłopotów - podsumował.
ZOBACZ WIDEO: #Newsroom. W studiu Robert Kubica i prezes Orlenu