Spotkanie to efekt krytyki ze strony większości zespołów F1, którym nie podobają się opony Pirelli o cieńszym bieżniku. Umieszczenie ich w odpowiednim oknie operacyjnym i zmuszenie do właściwej pracy stało się ogromnym wyzwaniem, z czym jako jedyny radzi sobie Mercedes. Najlepszym dowodem na to jest seria zwycięstw niemieckiego zespołu w F1.
Dlatego też Nikolas Tombazis z FIA postanowił zareagować. Podczas piątkowego spotkania chce on wysłuchać zdania wszystkich stron i sprawdzić czy istnieje w ogóle możliwość, aby po przerwie wakacyjnej powrócić do ogumienia stosowanego w 2018 roku.
Czytaj także: Haas wstrzymuje się ze zmianami
Opony o cieńszym bieżniku (o 0,4 mm) zostały wprowadzone przez Pirelli, aby pozbyć się zjawiska pęcherzykowania i rozwarstwiania. Włoska firma uważała, że zdjęcia przedstawiające po wyścigu gumy w mocno zużytym stanie nie wpływają korzystnie na jej wizerunek.
ZOBACZ WIDEO Hubert Hurkacz zaczyn Wimbledon. Cała nadzieja w serwisie
Zgodnie z regulaminem F1, zmiana ogumienia będzie wymagać zgody siedmiu z dziesięciu zespołów F1. Z pewnością przeciwko zagłosuje Mercedes. W padoku sporo mówi się o tym, że McLaren również nie wyraża zgody na powrót do starszych opon, bo tegoroczny samochód Brytyjczyków ma dobrze współgrać z oponami na rok 2019.
Kluczowe będzie zatem zdanie dwóch ekip, które korzystają z silników Mercedesa - Williamsa oraz Racing Point. W przypadku zespołu Roberta Kubicy sytuacja jest klarowna. Brytyjczycy są tak powiązani z Mercedesem, że zagłosują przeciwko zmianie opon. Inaczej wygląda sytuacja Racing Point, który mocno się męczy na tegorocznym ogumieniu i optowałby za zmianą.
Czytaj także: Niezręczna sytuacja Siergieja Sirotkina
- To logiczne, że zespoły, które nie potrafią odpowiednio zmusić opon do pracy, próbują na F1 wymusić zmianę ogumienia. Z mojego punktu widzenia, bazując na sportowej rywalizacji, F1 nie powinna dokonywać zmian tylko z tego powodu, że ktoś sobie radzi lepiej, a ktoś gorzej - powiedział "Motorsportowi" Toto Wolff, szef Mercedesa.