W Grand Prix Niemiec Lewis Hamilton wypadł z toru, uszkodził samochód, odbył trwający niemal minutę pit-stop i otrzymał karę za zły wjazd do alei serwisowej. Brytyjczyk skorzystał jednak na karze dla Alfy Romeo i został sklasyfikowany na 9. miejscu. Za to Valtteri Bottas rozbił doszczętnie swój samochód o bandy.
- Jesteśmy mocno poobijani po tym weekendzie. Inaczej jest jeśli wyścig układa się przeciwko tobie, jeśli tracisz jeden samochód z toru. Jeśli jednak oba pojazdy mają problemy, praktycznie dojeżdżają poza punktami do mety, to tak… Myślę, że słowo "poobijani" jest tutaj właściwe - powiedział na łamach "Motorsportu" Toto Wolff, szef Mercedesa.
Czytaj także: Williams nie może się doczekać Grand Prix Węgier
Austriak jest jednak przekonany, że Mercedes wyciągnie wnioski z niepowodzeń na Hockenheim, czego świadkami będziemy już w kolejnym wyścigu F1 - w najbliższy weekend na Hungaroringu.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: skoczysz tak wysoko jak Ronaldo? Niezwykły challenge!
- Wróć do domu, przemyśl wszystko, a następnie wróć do pracy. Takie trudne dni nauczyły nas w przeszłości, jak sobie radzić z sytuacją. Gdy wygrywasz to nigdy się nad tym zastanawiasz. Gdy przegrywasz, to owszem. Straciliśmy ogromne pieniądze i będziemy nad tym debatować. Pozostajemy zjednoczeni - dodał Wolff.
Szef Mercedesa nie odpowiedział jednak wprost dziennikarzom na pytanie o to, czy Grand Prix Niemiec było dla niego najgorszym dniem w pracy odką zarządza ekipą z Brackley.
Czytaj także: Daniił Kwiat zaskoczył niczym Robert Kubica
- Trzeba być pokornym. Wygraliśmy wiele wyścigów. Nawet nie wiem ile dokładnie, między 80 a 90. Zdobyliśmy pięć tytułów. Dlatego ból po takiej porażce jest bardziej intensywny. Czy to najgorsze chwile podczas moich rządów? Pogoda zagrała przeciwko nam i nie byliśmy w 100 proc. panami sytuacji - wyjaśnił.