F1: David Copperfield nie poradziłby sobie z Williamsem. Robert Kubica żartobliwie o swoim samochodzie

Materiały prasowe / Williams / Na zdjęciu: Robert Kubica
Materiały prasowe / Williams / Na zdjęciu: Robert Kubica

- Nie życzyłbym Davidowi Copperfieldowi jazdy moim samochodem - przyznał Robert Kubica po Grand Prix Węgier. Polak przyznał, że na Hungaroringu nie było żadnej magii i przełomu w zachowaniu jego maszyny.

W tym artykule dowiesz się o:

Już po sobotnich kwalifikacjach Robert Kubica krytycznie oceniał zachowanie swojego samochodu, po tym jak 34-latek wykręcił w nich czas gorszy o 1,3 s niż George Russell. Podczas gdy Brytyjczyk był bliski sprawienia sensacji i awansu do Q2, to Polak po raz kolejny zamknął stawkę.

W niedzielnym wyścigu Kubica dojechał do mety na 19. miejscu, co nie było dla niego zaskoczeniem. Krakowianin w rozmowie z TVP Sport tłumaczył, że między kwalifikacjami a wyścigiem nie można zmienić znacząco samochodu, więc jego sytuacja była jasna.

Czytaj także: Williams zaskoczony postępami

- Nie wiem jak David Copperfield jeździł samochodem. Szczerze? Nie życzyłbym mu jazdy moim - odpowiedział Kubica zapytany o brak magii w prowadzeniu modelu FW42.

ZOBACZ WIDEO: 76. Tour de Pologne. Piotr Wadecki skomentował hitowy transfer do CCC Team

- Nie wiem czy Copperfield dałby radę w Williamsie, nie mi to oceniać. Mogę tylko oceniać to, co działo się ze mną - dodał już na poważnie kierowca Williamsa w rozmowie z TVP Sport.

Czytaj także: Wzruszające chwile dla Kubicy na Hungaroringu

Miłym akcentem dla Polaka było jednak wsparcie kibiców na Hungaroringu. - Ból, który dostarczała mi jazda w wyścigu, kibice też czuli. Dziękuję im za doping i mam nadzieję, że mimo naszej nierewelacyjnej formy, by to lekko określić, będą miło wspominać wyjazd na Węgry. Przynajmniej dodali trochę cukru i posłodzili mi ten występ - ocenił Kubica.

Po Grand Prix Węgier cała stawka F1 udała się na miesięczne wakacje. Kierowcy powrócą do rywalizacji w Grand Prix Belgii. Wyścig na torze Spa-Francorchamps zaplanowano na 1 września.

Źródło artykułu: