F1: więcej wyścigów, mniej testów. Zespoły zgodne, co do przyszłości

Materiały prasowe / Pirelli Media / Na zdjęciu: Charles Leclerc podczas wyścigu F1
Materiały prasowe / Pirelli Media / Na zdjęciu: Charles Leclerc podczas wyścigu F1

W przyszłym roku czeka nas rekordowo długi sezon F1. Aby jednak nieco odciążyć ekipy, będziemy mieć mniej sesji testowych. Wszystko wskazuje na to, że przed rozpoczęciem rywalizacji odbędzie się tylko jedna tura zimowych jazd.

W tym artykule dowiesz się o:

W ostatnich latach zespoły Formuły 1 przed sezonem odbywały dwie tury testów zimowych, każda z nich trwała po cztery dni. Do tego kolejne dwudniowe próbne jazdy odbywały się po wyścigach w Bahrajnie oraz Hiszpanii. W roku 2020 sytuacja ma ulec zmianie.

Ponieważ Liberty Media doprowadziło do tego, że kolejny sezon F1 będzie składać się z rekordowych 22 rund, właściciel F1 zapytał ekipy czy są gotowe na taki wysiłek i czy w tej sytuacji nie należałoby odwołać części jazd testowych. Zgodnie z regulaminem F1, jakakolwiek modyfikacja układu testów wymagałaby zgody wszystkich teamów.

Czytaj także: Czarne chmury nad Valtterim Bottasem

Według informacji "Motorsportu", wśród szefów zespołów panuje przekonanie, że zmiany są konieczne. Zwłaszcza że w przyszłym roku ekipy nadal będą dysponować tylko trzema silnikami na sezon, a dodatkowo odbywać się będą testy opon Pirelli. W roku 2021 czeka nas bowiem rewolucja w postaci przejścia na 18-calowe koła, dlatego dokładne sprawdzenie ogumienia będzie bardzo ważne.

ZOBACZ WIDEO: #Newsroom. W studiu Robert Kubica i prezes Orlenu

Propozycja F1 zakłada, by zimą odbyła się tylko jedna tura testów. Trwałaby ona łącznie pięć dni. Tym samym przedsezonowe jazdy zostałyby znacząco skrócone. Odbywałyby się też o tydzień później niż zwykle, a to dałoby ekipom więcej czasu na przygotowanie swoich samochodów. W tym roku Williams spóźnił się z budową samochodu na testy, a Racing Point i Renault złożyło swoje modele w ostatniej chwili.

Czytaj także: Gasly zaczyna być problemem Red Bulla

Alternatywą jest organizowanie dwóch tur testów zimowych, ale trwających tylko po trzy dni.

- I tak przeprowadzamy zbyt wiele sesji testowych przed sezonem. Mamy mnóstwo informacji z symulatorów, tunelu aerodynamicznego. Tymczasem testujemy samochody w warunkach, które nie są zbyt reprezentatywne. Możemy wtedy tylko sprawdzić niezawodność, a przecież obecne konstrukcje są dość bezawaryjne - skomentował sytuację Andrew Green, dyrektor techniczny Racing Point.

Komentarze (0)