W ostatnim czasie z rolą szefa królowej motorsportu łączeni są m.in. Christian Horner, który stoi na czele ekipy Red Bull Racing, a także Toto Wolff z Mercedesa. Reprezentant McLarena, Zak Brown jest jednak przeciwny takim kandydaturom. - Przejście z zespołu do struktur F1 byłoby dobre, gdyby nie bagaż, który każdy niesie w tej sytuacji ze sobą - powiedział w Sky Sports.
- Właśnie dlatego nie powinien być to człowiek związany z jakąkolwiek ekipą. Tego nie da się oddzielić grubą kreską. Zawsze zostanie sentyment. Myślę, że to mógłby być ktoś z wyścigów motocyklowych lub z innej serii - wyjaśnił Zak Brown.
Wśród innych kandydatów wymienia się szefa Formuły E, Alejandro Agaga. Hiszpan zapewnia jednak, że jest w 100 proc. skupiony na rozwijaniu elektrycznej serii i nie myśli o przenosinach do F1. Nierealna jest też kandydatura Carmelo Ezpelety, który w ostatnich latach rozwinął MotoGP. Szef Dorny, która zarządza motocyklowymi mistrzostwami świata, ma już 73 lata.
Czytaj także: Sebastian Vettel krytyczny wobec siebie
Brown przyznał otwarcie, że sam nie chciałby stanąć na czele Formuły 1. - Lubię to, co robię. Możecie zadać mi to samo pytanie za pięć czy sześć lat. Póki co, nie chciałbym niczego zmieniać. Moim celem jest doprowadzenie McLarena do etapu, w którym nasi kierowcy będą wygrywać wyścigi - wyjaśnił.
Czytaj także: Formuła 1 bez Red Bulla byłaby nudna
Ekipa z Woking zanotowała udaną pierwszą część sezonu, odbijając się od dna i zostawiając fatalny rok 2018 daleko za sobą. - Obecnie cieszę się z postępów i delektuję kroczkami do przodu. To motywuje do jeszcze intensywniejszej pracy. W końcu przynosi ona efekty - zakończył Zak Brown.