Romain Grosjean w ciągu ostatnich dwóch sezonów w F1 mocno obniżył loty i został w tyle za Kevinem Magnussenem. O ile w zeszłym roku Haas dał doświadczonemu kierowcy drugą szansę, o tyle wydawało się, że przygoda 33-latka z zespołem dobiegnie po obecnej kampanii. Tak się jednak nie stanie.
Mimo wielu spekulacji i zaawansowanych rozmów z Nico Hulkenbergiem, Haas na ostatniej prostej postanowił dobić targu ze swoim dotychczasowym kierowcą.
Czytaj także: Robert Kubica robi krok w tył w F1
- Mieliśmy bliski kontakt z Nico. Obaj są dobrymi kierowcami i mam szczerą nadzieję, że Hulkenberg mimo wszystko zostanie w F1. Lubię go. Jednak zdecydowaliśmy się na pozostanie Romaina. Jest z nami od czterech lat, znam jego wzloty i upadki. Wiemy, że gdy tylko ma swój dzień, to jest świetnym kierowcą. I na dodatek dobrze zna zespół - powiedział w "Motorsporcie" Gunther Steiner, szef Haasa.
ZOBACZ WIDEO: "Druga połowa". Kibice zrzucą się na odprawę dla Jerzego Brzęczka?! Nietypowy pomysł
- Najważniejszy powód przedłużenia umowy z Romainem jest taki, że nasz tegoroczny samochód nie działa jak należy. Słabe wyniki nie są powiązane z kierowcami. To maszyna jest tutaj winna i jesteśmy tego świadomi. Nie wiem, czy zmiana kierowcy w tej sytuacji pomogłaby nam poprawić wyniki. Mogłoby też pójść w drugą stronę, bo nowy zawodnik nie wiedziałby od czego zacząć - dodał Steiner.
Grosjean zapunktował też u Steinera tym, że w połowie sezonu poprosił ekipę o to, by wrócić do specyfikacji samochodu z początku roku. Francuz utrzymywał, że poprawki wprowadzone do maszyny Haasa nie dały efektów, a wręcz pogorszyły odczucia za kierownicą. Jak się okazało, miał rację.
Czytaj także: Powrót Kubicy do F1 nie był rozczarowaniem
- To dzięki Romainowi zrozumieliśmy dlaczego nie potrafimy porozumieć się z samochodem. Mocno nam pomógł. Dlatego nie chcieliśmy podejmować ryzyka przed kolejnym sezonem - wyjaśnił Steiner.