Historia się powtarza. Tak można podsumować zamieszanie związane z Robertem Kubicą w F1. W kalendarzu mamy jesień, a po raz kolejny kibice nie wiedzą, co dokładnie krakowianin będzie robić w roku 2020. Podobnie było przed dwunastoma miesiącami, gdy dopiero w listopadzie Kubica ogłosił podpisanie kontraktu z Williamsem.
Przed rokiem Polaka mocno kusiło Ferrari, które widziało go u siebie w roli kierowcy pracującego w symulatorze. Kubica uznał, że musi dać jednak sobie szansę i spróbować ponownej rywalizacji w F1, skoro poświęcił temu tyle czasu i energii.
Czytaj także: Kubica musiał walczyć o udowodnienie swojej pozycji
- Rozmowy były zaawansowane, to był czołowy zespół F1, a współpraca miała mieć charakter długoterminowy. To było coś na zasadzie "zapomnij o jeździe i rozpocznij nowy etap pracy". Czułem jednak, że skoro mam okazję do startów w F1, to powinienem ją wykorzystać. I tego nie żałuję - powiedział Kubica, cytowany przez gptoday.net.
ZOBACZ WIDEO: Wkurzony Robert Kubica. Wtedy przeklina po włosku
Przed rokiem u Kubicy wygrała chęć ścigania w F1, co było naturalne. Powrót do Formuły 1, głównie za sprawą fatalnej formy Williamsa, okazał się jednak katastrofą. 34-latek sam nie czuł się najlepiej w brytyjskiej ekipie, skoro we wrześniu postanowił wyjść przed szereg i ogłosić rozstanie ze stajnią z Grove po zakończeniu sezonu.
Niepowodzenia, jakie Kubica przeżył w Williamsie nie zmieniły jego podejścia. Nadal stawia na pierwszym miejscu ściganie, a praca w symulatorze F1 czy też inne obowiązki znajdują się w tej chwili na dalszym planie.
Czytaj także: Kierowcy ze środka stawki F1 czują się sfrustrowani
- W tym roku sytuacja jest inna. Chęć ścigania ciągle jest we mnie. Prawdopodobnie jest nawet większa niż przed rokiem. W tym roku doświadczyłem wielu trudności, nie tylko jeśli chodzi o wydajność na torze. To rzuca cień na to, co mogę jeszcze osiągnąć jako kierowca - dodał Kubica.
To tylko pokazuje, że dla Kubicy ważniejsze w kontekście negocjacji ws. sezonu 2020 kluczowe będzie to, aby miał okazję do regularnej jazdy. Biorąc pod uwagę, że w F1 powoli brakuje dostępnych miejsc, coraz bliższa spełnienia jest wizja krakowianina rywalizującego w DTM lub wyścigach długodystansowych.