W ostatnich tygodniach relacje Roberta Kubicy z Williamsem są mocno napięte. Zbiegło się to w czasie z deklaracją Polaka, który pod koniec września zapowiedział odejście z zespołu. Później byliśmy świadkami wycofania Kubicy z Grand Prix Rosji w celu zaoszczędzenia części (czytaj więcej o tym TUTAJ) oraz niezałożenia mu w samochodzie nowego przedniego skrzydła w Grand Prix Japonii (czytaj więcej o tym TUTAJ).
Myli się jednak ten, kto myśli, że Kubica nie ma motywacji do ostatnich startów w obecnym sezonie F1. Polakowi do zakończenia przygody z Williamsem pozostały cztery weekendy F1. Już podczas tego najbliższego, Grand Prix Meksyku, chce zrobić to co zwykle. Wykonać jak najlepszą pracę dla zespołu i inżynierów.
Czytaj także: Zaawansowane rozmowy Orlenu ws. Kubicy
- Sytuacja nie jest łatwa. Na co można liczyć? Musimy się skoncentrować. Bo to nie jest tak, że jeździmy sobie na wyścigi i nie myśli o tym, by wykonać jak najlepszą pracę - powiedział Kubica na wtorkowym briefingu Orlenu w Warszawie.
ZOBACZ WIDEO: Karol Kłos podsumował sezon reprezentacji Polski. "Tak dobrze jeszcze nie było"
Dla Kubicy dodatkowym wyzwaniem będzie to, że po raz pierwszy będzie się ścigać na torze im. braci Rodriguezów. Obiekt pojawił się bowiem w kalendarzu F1 w roku 2015, gdy krakowianin dochodził do siebie fatalnym wypadku w rajdzie samochodowym. Dodatkowo Kubicę w pierwszym treningu zastąpi Nicholas Latifi, przez co 34-latek będzie mieć mniej czasu na zapoznanie się z torem.
- Każdy weekend F1 zaczynam z takim samym nastawieniem. Chcę dać z siebie wszystko. Gdyby nasze możliwości były większe, to byłoby łatwiej. Lubię ciężkie zadania, więc będę starał się wykonywać je jak najlepiej - dodał Kubica, mając na myśli rychłe odejście z Williamsa.
Kubica w tym sezonie regularnie przegrywa wewnętrzną batalię w Williamsie z Georgem Russellem, co zdaniem wielu jest konsekwencją jego wypadku z 2011 roku i odniesionych kontuzji. Polak, mimo trudnych doświadczeń w ostatnich miesiącach, ani myśli o rzuceniu ścigania.
Czytaj także: Rosjanie już nie zazdroszczą nam Kubicy
- Mało osób zdaje sobie z tego sprawę, że po moim wypadku w roku 2011 zaczynałem swoją przygodę z motorsportem od początku. To była droga przyspieszona, bo ze względu na wiek nie mogłem sobie pozwolić, by zrobić pewne rzeczy. Jestem kierowcą i chcę się ścigać. To moja pasja i życie. Mam nadzieję, że będę mógł się ścigać w takiej serii, w której będę mieć satysfakcję - podsumował Kubica.