F1: limit finansowy nie będzie skuteczny. Duże zespoły nadal będą wydawać ponad miarę

Materiały prasowe / McLaren / Na zdjęciu: Carlos Sainz przed Lando Norrisem
Materiały prasowe / McLaren / Na zdjęciu: Carlos Sainz przed Lando Norrisem

Od roku 2021 w F1 obowiązywać będzie limit finansowy w wysokości 175 mln dolarów. Do tej kwoty nie będą jednak wliczane m.in. zarobki kierowców. Nie wszystkim to się podoba. Pojawiają się głosy, że ograniczenie niewiele zmieni.

Małe zespoły jak Williams czy Haas naciskały na wprowadzenie limitów finansowych w F1 (czytaj więcej o tym TUTAJ). Efekt jest taki, że od roku 2021 każda ekipa będzie mogła wydać maksymalnie 175 mln dolarów. Jednak wiele wydatków zostało wyłączonych z tego limitu.

Do ograniczenia nie będą wliczane m.in. pensje kierowców, koszty transportu, wynagrodzenia szefów oraz dyrektorów technicznych ekip, a także wydatki związane z marketingiem.

Czytaj także: Pech Łukasza Habaja w Rajdzie Węgier

Nie wszystkim to się podoba. Warto bowiem zauważyć, że chociażby Mercedes wydaje ponad 50 mln dolarów na pensje kierowców, bo Lewis Hamilton ma mieć zagwarantowane zarobki na poziomie co najmniej 40 mln dolarów, a Valtteri Bottas za rok startów ma otrzymywać nieco ponad 10 mln dolarów.

ZOBACZ WIDEO: Robert Kubica otwarty na starty poza F1. "Chodzi też o rozwój. Chcę się ścigać"

- Myślę, że pensje kierowców też powinny być wliczane do limitu, niezależnie ile on miałby wynosić. To zmusiłoby zespoły do podjęcia decyzji, w jaką dziedzinę działalności chcą inwestować - powiedział portalowi RaceFans.net Zak Brown, szef McLarena.

- Jeśli uważasz, że kierowca potrafi zrobić różnicę, to zapłać mu fortunę. Presja na zespole byłaby jednak większa. Bo każdy zorientowałby się, skąd wyciąga największą wydajność - dodał Brown.

Czytaj także: Kubica ciągle sfrustrowany Williamsem

Amerykanin nie ukrywa, że popierał pierwotną wersję limitu finansowego, która nie posiadała wyłączeń. - Musieliśmy jednak pójść na kompromis. Bo największe zespoły chciały wyższego pułapu wydatków. Na pewno dałoby się zejść jeszcze niżej z limitem. Pierwotna propozycja na poziomie 150 mln dolarów na rok bardziej mi się podobała. Ostatecznie mamy 175 mln dolarów, do tego szereg wyłączeń. Pierwotny plan zapewniłby nam lepszą F1, ciekawsze wyścigi, ale mamy co mamy - podsumował szef McLarena.

Źródło artykułu: