F1: Frans Verstappen nie żyje. Kierowca Red Bulla pogrążony w żałobie

Materiały prasowe / Na zdjęciu: świeczka
Materiały prasowe / Na zdjęciu: świeczka

Krótko po tym jak Max Verstappen zwyciężył w GP Brazylii holenderski kierowca otrzymał smutną wiadomość. W hospicjum zmarł jego dziadek, Frans Verstappen. Miał 72 lata.

O śmierci Fransa Verstappena poinformowały najważniejsze holenderskie media. Od dawna miał on walczyć z rakiem, a do zgonu doszło w jednym z hospicjów, do którego trafił w listopadzie po tym jak jego stan zdrowia uległ pogorszeniu. Miał 72 lata.

Verstappen senior żył w trudnych relacjach z synem Josem, który również swego czasu startował w F1. Najlepiej świadczy o tym fakt, że w roku 2016 Frans oskarżył Josa o napaść.

Czytaj także: Wyścig po Roberta Kubicę na ostatniej prostej

Był jednak wielkim fanem talentu Maxa. - Gdy widzę jak jeździ, to mam gęsią skórkę - mówił "1Limburg" na początku tego roku.

- Radość i smutek często są blisko siebie - czytamy w komunikacie Maxa Verstappena, jaki wysłał on do mediów w związku ze śmiercią swojego dziadka. 22-latek odwołał zaplanowane na ten tydzień występy w holenderskiej telewizji, podobnie jak jego ojciec.

W ostatnich latach, gdy w F1 rozbłysł talent Maxa Verstappena, dziadek miał organizować w holenderskim Montfort specjalne transmisje z wyścigów F1, aby okoliczni mieszkańcy mogli podziwiać jego wnuka. Wykorzystywał do tego prowadzoną przez siebie lodziarnię i mały klub.

Czytaj także: Kubica obwinia Williamsa za tegoroczne wypadki

Komentarze (1)
TedZgred
20.11.2019
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
W rodzinie praktycznie milionerów dziadek umarł w hospicjum.... Smutne.