- Szukam dużego wyzwania i DTM takim na pewno jest. To chyba najtrudniejsze mistrzostwa w Europie zaraz po F1. Mamy tam wielu utalentowanych kierowców i rywalizacja w tym świecie dla debiutanta nie jest łatwa - powiedział w czwartek Robert Kubica (czytaj więcej o tym TUTAJ).
Problem w tym, że w DTM brakuje wolnych miejsc. Gdy po raz pierwszy zaczęto spekulować o przenosinach Polaka do tej serii wyścigowej, łączono go ze startami w Audi. Tyle że później szef Dieter Gass zaprzeczył, jakoby rozmawiał z Kubicą o kontrakcie.
Czytaj także: Nicholas Latifi skazany na jazdę w F1
W tej chwili jedno jest pewne - Kubica nie trafi do fabrycznego zespołu Audi w DTM w sezonie 2020. Niemiecki zespół zamierza zachować dotychczasowy skład, choć do tej pory potwierdzono jedynie kontrakt Nico Muellera.
ZOBACZ WIDEO Inauguracja w Wiśle nie ma sensu? Wymowne słowa Macieja Kota
Dlatego krakowianin może wylądować w fabrycznym zespole BMW albo prywatnej ekipie WRT, która korzysta z samochodów Audi. Nie ulega jednak wątpliwości, że Kubica szanse na zwycięstwa miałby jedynie w przypadku podpisania kontraktu z fabryczną ekipą.
Prywatny zespół WRT, zarządzany przez Vincenta Vosse'a, nie posiada środków, aby skutecznie rywalizować z czołówką DTM. Nie zmieniłoby tego nawet wsparcie finansowe Orlenu, który powiązany jest z Kubicą. Dość powiedzieć, że kierowcy WRT, czyli Jonathan Aberdein i Pietro Fittipaldi zajęli dopiero 10. i 15. miejsce w klasyfikacji generalnej sezonu 2019.
Czytaj także: Kubica pożegnał się specjalnym filmem
Za to zespół BMW w sezonie 2019 tworzyli Marco Wittmann oraz Bruno Spengler. Ukończyli oni zmagania w mistrzostwach na 3. i 9. pozycji. Szef działu motorsport w bawarskiej firmie, Jens Marquardt, nie był zadowolony z ich rezultatów. Dlatego spekuluje się o możliwym angażu Kubicy.
O angażu Kubicy w DTM w barwach BMW już w zeszłym tygodniu informował portal gptoday.net (czytaj więcej o tym TUTAJ). Najbliższe tygodnie pokażą, czy plotki się potwierdzą.