Orlen sukcesywnie rozpycha się w świecie Formuły 1. W roku 2019 był jednym z głównych partnerów Williamsa, a w kolejną kampanię F1 wchodzi jako sponsor tytularny Alfy Romeo. Ponadto firma nadal współpracuje z Robertem Kubicą, który pełni rolę jej ambasadora.
Być może na tym nie koniec, bo Daniel Obajtek nie wykluczył tego, że w niedalekiej przyszłości polski gigant paliwowy będzie zainteresowany posiadaniem własnego zespołu F1. - To miałoby sens - powiedział nam Adam Pawlukiewicz z Pentagon Research, który zajmuje się marketingiem sportowym.
Czytaj także: Jak wiele treningów dla Roberta Kubicy w roku 2020?
Pawlukiewicz dostrzega pozytywy takiego rozwiązania, ale też zwraca uwagę na jego koszty. Orlen za roczną współpracę z Alfą Romeo ma zapłacić ok. 10 mln euro. Uruchomienie własnej ekipy pochłonęłoby większe środki. - Wbrew pozorom kwota 10 mln euro wydana na sponsoring zespołu F1 w ciągu sezonu nie robi wielkiego wrażenia wśród "największych marek w tym sporcie" i może stanowić o dobrze przeprowadzonych negocjacjach po stronie Orlenu - powiedział nam Pawlukiewicz.
ZOBACZ WIDEO Daniel Obajtek: Mamy szersze plany związane z Kubicą. Czeka nas pracowity rok
Wystarczy jednak prześledzić budżety ekip F1, aby zorientować się, że w tym świecie 10 mln euro nie robi na nikim wrażenia. - Koszt prowadzenia zespołu F1 jest ogromny. Można go szacować na około 80-120 mln euro na sezon, a w przypadku czołowych zespołów nawet na 130-140 mln euro. Cena samego bolidu to ok. 17 mln euro. Przy tak dużych kosztach liczą się szczegóły, miejmy nadzieję, że Alfa Romeo podoła im zdecydowanie lepiej niż Williams - dodał ekspert ds. marketingu.
Zdaniem Pawlukiewicza, Orlen zrobił złoty interes podpisując umowę sponsorską z Alfą Romeo na warunkach, jakie wyciekły do mediów. Firma z Płocka będzie mieć zapewnioną znaczącą ekspozycję loga na samochodach, kombinezonach i kaskach kierowców, do tego pojawi się na ściankach czy motorhomie zespołu z Hinwil.
- Orlen dysponuje bardzo dobrymi świadczeniami jak za kwoty, które krążą po mediach. Ten fakt może świadczyć, że negocjacje zostały przez PKN przemyślane i przeprowadzone dobrze. Sponsoring sportowy na najwyższym, światowym poziomie jest po prostu bardzo drogi i dla niektórych marek nieosiągalny - skomentował Pawlukiewicz.
Dalsza ekspansja Orlenu w świecie F1 jest potwierdzeniem trendu, jaki obserwujemy w marketingu sportowym od kilku lat. Część uznanych marek rezygnuje z tej formy promocji bądź też jest wypierana przez nowe podmioty. Jeszcze kilka lat lat temu Orlenu nie byłoby bowiem stać na wykupienie reklamy w F1.
- Warto zwrócić uwagę na dominację firm chińskich w piłce nożnej oraz na nowe brandy na największych wydarzeniach sportowych świata. Odchodzą wielkie marki XX wieku, przychodzą nowe, technologiczne i związane z rynkami rozwijającymi się. Orlen wpisuje się w tę strategię jako firma, która zwiększa swoją pozycję na europejskim rynku paliwowym - ocenił ekspert Pentagon Research.
Według naszego rozmówcy, Orlen zyskał też na tym, że wsparł Kubicę akurat w momencie, gdy ten zawalczył o powrót do F1 po długiej nieobecności. I nie zmienią tego fatalne wyniki Williamsa w sezonie 2019.
Czytaj także: Robert Kubica w BMW jeszcze w styczniu
- Orlen zyskał medialnie, ponieważ powrót Roberta Kubicy był opisywany na czołówkach największych mediów na świecie. Żaden inny kierowca nie miał takiego zainteresowania medialnego przed sezonem jak Kubica. To była wielka sprawa zarówno dla Roberta, jak i dla PKN Orlen. Sezon zweryfikował złe przygotowanie zespołu, ale nie dopatrywałbym się tutaj jakiejkolwiek winy w działalności Orlenu, po prostu zawiódł partner, który miał dobrze wykonać swoją pracę - podsumował Pawlukiewicz.