Kolejne zespoły F1 chwalą się przejściem obowiązkowych testów zderzeniowych. Jako pierwsze badanie kontrolne zdało Racing Point, a następnie śladami zespołu z Silverstone poszło Ferrari. Do tego grona dołączył właśnie amerykański Haas.
Podobnie jak w przypadku Ferrari, testy miały miejsce w ośrodku CSI w Bollate, który mieści się w pobliżu Mediolanu. - Jesteśmy gotowi na pierwsze test zimowe w Barcelonie - ogłosił Romain Grosjean, którego cytuje "BT".
Czytaj także: Wurz po latach wyjawił prawdę ws. Kubicy
- Jak co roku, ciśniemy na maksimum i przekraczamy nasze granice. Na razie nie mamy szczególnych powodów do zmartwień. Jestem podekscytowany na samą myśl o poznawaniu nowej maszyny. Myślę, że szybko dopasujemy fotel dla mnie, a potem spędzę trochę czasu w fabryce w Wielkiej Brytanii - dodał Francuz.
ZOBACZ WIDEO Marcelina Zawadzka w Africa Eco Race. Występ Miss Polonii ma szczytny cel
Haas, podobnie jak w poprzednich latach, ma pochwalić się nowym samochodem publicznie przy okazji pierwszego dnia testów F1 w Barcelonie, więc 19 lutego. Nie wiadomo, jakiej kolorystyki będzie nowa maszyna, bo Amerykanie przedwcześnie zakończyli współpracę ze sponsorem Rich Energy. To on zadecydował o tym, że zeszłoroczne pojazdy miały czarno-złoty kolor.
Rok 2020 ma być dla Haasa znacznie lepszy w F1. Firma ubiegłą kampanię zakończyła na przedostatnim miejscu w klasyfikacji konstruktorów.
Czytaj także: Russell zachwycony danymi z fabryki Williamsa
- Na początku winiliśmy za to opony. Niestety, nie tylko one były winne. Samochód miał elementarne wady. Właściwie to uważam, że nasze zrozumienie opon jest dobre. Korzystaliśmy z nich na tyle, na ile mogliśmy. Tylko samochód nie dawał rady - podsumował Grosjean.