Mieszkańcom Miami nie podoba się wizja rozgrywania wyścigu Formuły 1 na ulicach ich miasta. Zawody miały znaleźć się w kalendarzu już w roku 2019, ale zostały z niego usunięte wskutek protestów właścicieli niektórych terenów wokół portu miejskiego, którzy narzekali na hałas i ograniczenia związane z organizacją Grand Prix.
Wyjściem miała być nowa lokalizacja - wokół Hard Rock Stadium, bo jest to prywatny obiekt. Tyle że i tutaj pojawiły się problemy, bo chociaż sam tor zlokalizowany byłby wokół stadionu, to podczas Grand Prix Miami trzeba byłoby zamknąć niektóre drogi w pobliżu. To znów nie spodobało się mieszkańcom.
Czytaj także: Między życiem a śmiercią. Straver walczy z dala od mediów
Dlatego przedstawiono nowy kształt nitki wyścigowej, ponownie zlokalizowanej wokół stadionu drużyny Miami Dolphins, ale już bez konieczności zamykania dróg publicznych. Ponadto organizatorzy GP Miami zapowiedzieli, że rywalizacja nie będzie się odbywać w trakcie zajęć szkolnych. Uwagę na to zwracali mieszkańcy, narzekający na hałas i zanieczyszczenie powietrza generowane przez F1.
ZOBACZ WIDEO F1. Czy w Formule 1 pojawią się nowi Polacy? "Mamy talenty. Wszystko zależy od finansów"
"Mam nadzieję, że miejska komisja wesprze nasze starania mające na celu organizację wyścigu F1, tak abyśmy mogli zagwarantować Miami to wielkie, globalne wydarzenie" - napisał na Twitterze Tom Garfinkel, dyrektor zarządzający Miami Dolphins i Hard Rock Stadium, będący równocześnie promotorem GP Miami.
Organizacja wyścigu F1 przez Miami ma być dyskutowana przez radę miasta. Jak zauważano bowiem "może on mieć pozytywny wpływ na społeczność w postaci zwiększonego rozgłosu, rozwoju gospodarczego i turystyki", ale może też spowodować problemy "ponieważ pojazdy silnikowe są bardzo głośne i uwalniają spaliny, a zamknięcie dróg w czasie trwania zawodów może doprowadzić do zatorów na ulicach i utrudnień dla mieszkańców".
Miejscy radni liczą, że organizatorzy GP Miami zaprezentują plan tego, w jaki sposób planują sobie poradzić ze zwiększonym hałasem, szkodliwymi zapachami oraz zgromadzeniem się sporej liczby ludności w jednym miejscu. Ponadto oczekuje się, że działacze zaproponują, w jaki sposób można przeprowadzić np. pilną ewakuację w razie jakichkolwiek problemów.
2 lutego pod Hard Rock Stadium ma się odbyć protest przeciwko wyścigowi F1. Na ulicach miasta można zobaczyć plakaty nawołującej do sprzeciwu wobec planów związanych z GP Miami. Mieszkańcy byli też obecni na ostatnich posiedzeniach rady miasta, na których głośno sprzeciwiali się pomysłowi organizacji zawodów królowej motorsportu na ich terenie.
Czytaj także: Sirotkin znalazł nowe zajęcie. Założył szkołę
Tymczasem F1 mocno zależy na tym, aby Miami dołączyło do kalendarza, bo szefowie królowej motorsportu chcą mocniej wypromować ten sport na kontynencie północnoamerykańskim. GP Miami ma być nową "perłą w koronie" F1 i odpowiedzią na organizowane w Europie GP Monako. Dlatego początkowo lansowano wizję toru, który miał prowadzić m.in. przez port miejski.
Spread the word. Make a commitment. Be the change. pic.twitter.com/b3LygAh8kq
— mgfamiliesunite (@mgfamiliesunite) January 17, 2020