F1: zespoły nadal nie podjęły decyzji, co do startów w roku 2021. "Jesteśmy w końcowej fazie negocjacji"

Materiały prasowe / Red Bull / Na zdjęciu: Chase Carey (po prawej) w rozmowie z Christianem Hornerem
Materiały prasowe / Red Bull / Na zdjęciu: Chase Carey (po prawej) w rozmowie z Christianem Hornerem

Nowy sezon Formuły 1 za pasem, a żaden z zespołów nadal nie podpisał kontraktu na starty w F1 od roku 2021. Wtedy dojdzie do regulaminowej rewolucji w królowej motorsportu. - Jesteśmy w końcowej fazie negocjacji - zapewnia Chase Carey, szef F1.

W tym artykule dowiesz się o:

Rok 2020 jest ostatnim, w którym oglądamy Formułę 1 w obecnym wydaniu. Już za dwanaście miesięcy oblicze królowej motorsportu zmieni się diametralnie. Nowe będą nie tylko przepisy techniczne, ale również sportowe. Po latach bardziej sprawiedliwy będzie podział nagród finansowych. Dzięki temu mniejsi gracze nie będą już tak pokrzywdzeni.

Problem w tym, że choć do sezonu 2021 pozostało nieco ponad dwanaście miesięcy, to żaden z zespołów nie podpisał jeszcze dokumentów i nie zobowiązał się do dalszej rywalizacji w F1. - Jesteśmy w końcowej fazie negocjacji - zapewnił Chase Carey podczas forum ekonomicznego w Davos.

Czytaj także: Prezentacja Alfy Romeo zaplanowana na 19 lutego 

Brytyjczyk podkreślił, że najważniejsze elementy układanki są już dogadane. - Mamy ustalone pewne rzeczy pod kątem przyszłości. Przepisy techniczne, regulacje sportowe, limit finansowy. To tematy, które są za nami - dodał Carey, którego cytuje grandpx.news.

ZOBACZ WIDEO F1. Czy Robert Kubica ma szansę na udział w wyścigu w sezonie 2020? Ekspert rozwiewa wątpliwości

Formuła 1 wymagała zmian od kilku lat, bo model biznesowy wprowadzony przez Berniego Ecclestone'a doprowadził do dominacji trzech zespołów nad resztą stawki. W ostatnich latach w grze o zwycięstwa regularnie liczyły się tylko Mercedes, Ferrari i Red Bull Racing.

- W F1 słabszy też musi mieć szansę na zwycięstwo. Nie chcemy sytuacji takiej jak do tej pory, że tylko trzy ekipy liczyły się w walce o wygraną - podsumował szef F1.

Czytaj także: Aston Martin opuszcza DTM. Co to oznacza dla Kubicy?

Z nowych regulacji ucieszą się mniejsze zespoły jak Williams, Haas czy Alfa Romeo. Bardziej sprawiedliwy podział nagród finansowych ma sprawić, że tacy potentaci jak Mercedes czy Ferrari zostaną pozbawieni swoich przywilejów. Wcześniej Niemcy i Włosi grozili opuszczeniem F1 w przypadku utraty szeregu przepisów, które dawały im przewagę. Biorąc jednak pod uwagę to, że chociażby Ferrari przedłużyło umowę z Charlesem Leclercem do końca 2024 roku, to stajnia z Maranello nie myśli o odejściu z F1.

Komentarze (0)