W piątek oficjalnie potwierdzono, że Aston Martin nie będzie rywalizować w DTM. Brytyjski producent wycofał się z niemieckiej serii wyścigowej po ledwie jednym sezonie. Za wystawianie do boju samochodów tej firmy odpowiedzialny był team R-Motorsport, który przeżywa spore problemy.
Wyjście Aston Martina z DTM sprawia, że na liście startowej w sezonie 2020 widnieć będzie tylko 14 samochodów. To za mało, bo szefowie niemieckiej serii uważają, że wymagane minimum to 18 kierowców na starcie każdego wyścigu.
Czytaj także: Przyrowski to talent na miarę Kubicy
Rozwiązaniem problemu może być prywatny zespół, jaki do boju wystawiłoby BMW. O takiej możliwości niedawno pisały niemieckie media. Za finansowanie teamu odpowiedzialny byłby Orlen, który tym samym umieściłby za kierownicą modelu M4 DTM Roberta Kubicę. Firma z Monachium nie chce jednak komentować tych plotek.
ZOBACZ WIDEO F1. Czy w Formule 1 pojawią się nowi Polacy? "Mamy talenty. Wszystko zależy od finansów"
Kubica w grudniu ubiegłego roku brał udział w testach DTM dla młodych kierowców i pokazał się w nich z bardzo dobrej strony. Dlatego w świecie DTM panuje przekonanie, że 35-latek będzie się regularnie ścigać w tej serii w nadchodzącym sezonie. Otwarte pozostaje jedynie pytanie czy będzie to prywatny zespół BMW, czy może ekipa fabryczna. W tej drugiej Bawarczycy ciągle trzymają jedno wolne miejsce.
- Dokonaliśmy oceny naszego programu w sportach motorowych i doszliśmy do wniosku, że chcemy wyznaczyć sobie nowe priorytety na przyszłość. Zaangażowanie w DTM nie należało do nich. W późniejszym terminie ogłosimy, co planujemy robić w roku 2020 - powiedział Florian Kamelger, szef R-Motorsport, którego cytuje "Motorsport Magazin".
Według niemieckiego serwisu, R-Motorsport już w połowie ubiegłego roku nie był zadowolony ze współpracy z Aston Martinem i szukał nowego partnera technologicznego. W tym celu prowadził m.in. rozmowy z Audi, ale negocjacje ws. dostarczania silników zakończyły się fiaskiem.
Czytaj także: Hamilton ma nietypową propozycję dla Raikkonena
Wycofanie się R-Motorsport z rywalizacji w DTM powoduje, że na rynku dostępni będą tacy kierowcy jak Paul di Resta, Jake Dennis czy Daniel Juncadella. W przypadku, gdy stawka nie zostanie poszerzona już o żaden nowy zespół, to będziemy świadkami niezwykle zaciętej rywalizacji o jedno wolne miejsce w BMW. Nagle Kubica nie będzie bowiem jedynym pretendentem do kokpitu M4 DTM.
Kibice powinni teraz z niecierpliwością czekać na kolejne wieści z Monachium. Jeśli BMW postanowi przejąć wolne miejsce po R-Motorsport i Aston Martinie, stworzy prywatny zespół wzorem konkurenta z Audi. Jeśli nie, pozostanie mieć nadzieję, że Niemcy dotrzymają słowa i zakontraktują Kubicę, a tacy kierowcy jak di Resta czy Juncadella zostaną na lodzie.