W tym roku sporo będzie się działo na rynku transferowym w Formule 1. Większości kierowców kończą się bowiem kontrakty. Wolne miejsce kusi chociażby w Ferrari, gdzie mocno niepewna jest przyszłość Sebastiana Vettela.
Polskich kibiców najbardziej interesuje jednak sytuacja w Alfie Romeo, gdzie rezerwowym kierowcą został Robert Kubica. Zdaniem części fanów, Polak ma spore szanse, by stać się etatowym zawodnikiem stajni z Hinwil w sezonie 2021. Zwłaszcza przy słabych występach Antonio Giovinazziego, który już przed rokiem nie błyszczał w F1.
Czytaj także: Sirotkin nie chciał walczyć z Kubicą
Giovinazzi nie martwi się jednak wygasającą umową z Alfą Romeo i perspektywą zastąpienia przez Kubicę. Ma za to ambitne plany. - Skłamałbym, gdybym powiedział, że nie marzę o Ferrari - powiedział Włoch w najnowszej rozmowie z "La Gazetta dello Sport".
ZOBACZ WIDEO F1. Kubica będzie miał pod górkę z Giovinazzim? "Są profesjonalistami. Nie będzie żadnych pretensji"
26-latek jest podopiecznym akademii talentów Ferrari i to firma z Maranello umieściła go w Alfie Romeo. Dobry sezon mógłby sprawić, że stałby się on kandydatem do zastąpienia Vettela. - Najważniejsze jest dla mnie pełne skoncentrowanie się na pracy, jaką mam do wykonania. Jeśli będę osiągać dobre wyniki w sezonie 2020, szansa nadejdzie - dodał.
Liderem Ferrari co najmniej do końca 2024 roku ma być Charles Leclerc, który niedawno podpisał nowy kontrakt. - Mam z nim świetne relacje. Dużo rozmawiamy i chodzimy do tych samych restauracji w Monako - zdradził Giovinazzi.
Najpierw Giovinazziego czeka jednak test w Alfie Romeo, gdzie w tym roku będzie musiał pokonać Kimiego Raikkonena. W zeszłym sezonie ich porównanie wypadło blado dla Włocha, który zdobył ledwie 14 punktów przy 43 swojego zespołowego kolegi. Giovinazzi tłumaczy to długą przerwą w jeździe w F1. W roku 2017 wziął on bowiem udział w dwóch wyścigach jako rezerwowy Saubera, zastępując kontuzjowanego Pascala Wehrleina.
- Rzucam wyzwanie każdemu, aby przez dwa lata nie pracował w danym miejscu, a potem wrócił i od razu miał wyniki. Pod względem prędkości nie byłem zbyt daleko od Kimiego. Brakowało mi ścigania, startów, strategii, pit-stopów, zarządzania oponami, tego typu rzeczy. Nie wróciłem do F2, a na najwyższy możliwy poziom. Przyszło mi walczyć z najlepszymi kierowcami na świecie - stwierdził.
Czytaj także: Red Bull jako pierwszy sprawdzi samochód na torze
- Pokonanie Kimiego to jeden z moich celów na sezon 2020, ale nie jedyny. To będzie decydująca kampania dla mnie. Jednak zawsze tak jest. Mam szansę na sportowy awans. Raikkonen niewiele mówi i na początku też niewiele mi pomógł, gdy różnica między nami była spora. Był jednak ważnym punktem odniesienia i pokazał mój rozwój w ciągu sezonu - podsumował Giovinazzi.