Alpha Tauri to jeden z zespołów Formuły 1 dotkniętych wskutek pandemii koronawirusa. Mała ekipa ma swoją fabrykę we włoskiej Faenzy. Dla jej pracowników już powrót z odwołanego Grand Prix Australii był sporym wyzwaniem ze względu na zamknięte granice państwa.
- Było to dość problematyczne, musieliśmy się zmierzyć z pewnymi przeszkodami. Praktycznie wszystkie loty do Bolonii zostały odwołane, więc nie mogliśmy się udać bezpośrednio na to lotnisko. Lecieliśmy przez Dubaj do Nicei, a stamtąd autokarami do Faenzy - powiedział "Speedweekowi" Franz Tost, szef Alpha Tauri.
- Miałem to szczęście, że złapałem lot z Dubaju do Rzymu. O ile mi wiadomo, był to jeden z ostatnich samolotów w tym kierunku - dodał Austriak.
ZOBACZ WIDEO: Koronawirus. Ministerstwo Zdrowia opublikowało specjalny film
Sytuacja panująca we Włoszech oraz wykrycie przypadku koronawirusa u jednego z pracowników McLarena podczas Grand Prix Australii miały też wpływ na działalność Alpha Tauri po powrocie do Europy.
- Szybko stało się dla nas jasne, że wszyscy pracownicy, którzy byli w Australii, muszą się poddać kwarantannie. Nie mogliśmy ryzykować, że zarażą kogokolwiek w fabryce - stwierdził Tost.
Szef Alpha Tauri przyznał, że w wielu miejscach Włochy przypominają "miasto duchów". - Jechałem samochodem z Rzymu do Faenzy przez ponad dwie godziny i spotkałem maksymalnie 20 samochodów. Autostrada była pusta. Nie ma nikogo na ulicy, całe życie ludzi toczy się wokół siedzenia w domach - zdradził 64-latek.
Tost nie ukrywa, że jest przerażony sytuacją. - Mamy godzinę policyjną, zakaz wychodzenia z domu. Można go złamać tylko wtedy, gdy idzie się po zakupy spożywcze, do apteki, lekarza czy pracy. To przerażające. Patrzysz przez okno na ulicę i nie widzisz ludzkiej duszy. Jesteśmy przyzwyczajeni do turystów podróżujących do Włoch, do tego że Włosi są otwarci na innych, a teraz wszystko jest upiorne - dodał.
Pandemia koronawirusa doprowadziła już do odwołania siedmiu wyścigów F1. Nowy sezon najwcześniej rozpocznie się w czerwcu. - Anulowaliśmy już wszystkie wizyty w fabryce. Dotyczy to zarówno dostawców, jak i gości. Już podczas testów zimowych w Hiszpanii wprowadziliśmy pewne obostrzenia. Chcieliśmy się nieco izolować. Jak dotąd, to się opłaciło - stwierdził Tost.
W tej chwili F1 zarządziła przerwę wakacyjną, która w normalnych warunkach miałaby miejsce w sierpniu. Ogłoszenie wakacji w F1 jest równoznaczne z zamknięciem fabryk. Nie oznacza to jednak, że Alpha Tauri nie dba o swój personel.
- Jeśli ktoś ma typowe objawy choroby, jakie występują przy koronawirusie, czyli gorączkę, bóle mięśni czy problemy z lekarzem, załatwiamy mu wizytę u lekarza. On decyduje, czy nasz pracownik musi udać się do szpitala. Tylko tam odbywają się testy na COVID-19. Sam poddałem się badaniu, aby mieć pewność, że jestem zdrowy i mogę wrócić do fabryki - podsumował Tost.
Według ostatnich danych, na COVID-19 we Włoszech zachorowało już ponad 47 tys. osób. Zmarło ponad 4 tys. Służby szacują, że sytuacja będzie się pogarszać z dnia na dzień, bo szpitale nie są w stanie przyjmować kolejnych chorych. Brakuje wolnych łóżek i respiratorów. Jest to wynikiem m.in. tego, że początkowo Włosi zbagatelizowali problem i nie stosowali się chociażby, co do zaleceń aby pozostać w domach.
Czytaj także:
Kłótnia szefów Ferrari, Red Bulla i McLarena
Tor Mugello przekazał sprzęt medyczny włoskim szpitalom