F1. Koronawirus. Max Verstappen bał się zarażenia. "Lepiej zachorować na to teraz, gdy się ma 22 lata"

Materiały prasowe / Red Bull / Na zdjęciu: Max Verstappen
Materiały prasowe / Red Bull / Na zdjęciu: Max Verstappen

Red Bull Racing chciał rywalizacji w Grand Prix Australii, a osoby związane z zespołem bagatelizują ryzyko związane z koronawirusem. Tymczasem sam Max Verstappen bał się, że w Australii zachoruje na COVID-19.

Trzy zespoły Formuły 1 chciały rywalizacji w Grand Prix Australii, mimo wykrycia koronawirusa w zespole McLarena. W tym gronie znajdował się Red Bull Racing, a Helmut Marko od początku twierdził, że COVID-19 "to tylko grypa". Doradca Red Bulla ds. motorsportu ostatnio udzielił wywiadu, w którym ponownie zbagatelizował ryzyko związane z koronawirusem.

- Spędziłem czternaście godzin w Australii. Wylądowałem tam w piątek, w dniu gdy podjęto decyzję o odwołaniu wyścigu. Od razu wsiadłem do samolotu do Dubaju. Tamtejsze lotnisko jest hot-spotem koronawirusa, bo przyjmuje ogromną liczbę ludzi z różnych krajów. Skoro się tam nie zaraziłem, to nie wiem gdzie miałbym złapać tego wirusa - mówił Austriak (czytaj więcej o tym TUTAJ).

Jak się okazuje, zupełnie inne podejście do koronawirusa ma Max Verstappen, czyli lider zespołu. - Powiedział mi, że boi się, że zostanie zarażony w Australii. Lepiej jednak zachorować na to teraz, gdy się ma 22 lata, bo on nie należy do grupy ryzyka - stwierdził w "Kronen Zeitung" Marko.

ZOBACZ WIDEO: Koronawirus. Ministerstwo Zdrowia opublikowało specjalny film

Sam 76-latek broni jednak swojego stanowiska i nie zmienia zdania odnośnie koronawirusa. - Ostrzega się ludzi, by w parku dwie osoby nie stały obok siebie i nie rozmawiały, podczas gdy w supermarketach ludzie walczą o towary w wąskiej alejce. To szalone - stwierdził doradca Red Bulla.

- Jestem w świetnej formie. Na szczęście mamy bardzo dobrą opiekę medyczną. Muszę tylko ostrożnie używać piły łańcuchowej podczas pracy w lesie, bo gdyby teraz mi się coś stało i miałbym trafić do szpitala, to właśnie on jest najbardziej niebezpiecznym miejscem - dodał Marko.

Austriak liczy na to, że najpóźniej w połowie kwietnia sytuacja zacznie się poprawiać, a to będzie oznaczać wznowienie sezonu F1. - Mam nadzieję, że po Wielkanocy będziemy w lepszych nastrojach, że życie wróci do dawnego biegu - podsumował Marko, który zakłada, że ostatecznie sezon 2020 w F1 składać się będzie z 17-18 wyścigów.

Czytaj także:
Dwa wyścigi F1 w trakcie jednego weekendu?
Ferrari nawiązało współpracę z producentem respiratorów

Komentarze (0)