F1. Gęstnieje atmosfera wokół Formuły 1. Szef Red Bulla nie wierzy w jej sprzedaż

Materiały prasowe / Red Bull / Na zdjęciu: pokaz F1 na torze
Materiały prasowe / Red Bull / Na zdjęciu: pokaz F1 na torze

- Ufam Liberty Media - mówi Christian Horner, szef Red Bull Racing. Formuła 1 wskutek kryzysu finansowego traci na wartości i ma olbrzymie kłopoty. Może nawet zmienić właściciela. Horner nie chce wierzyć w ten czarny scenariusz.

Liberty Media przejęło Formułę 1 z rąk Berniego Ecclestone'a w roku 2017 i zaczęło wprowadzać do królowej motorsportu szereg zmian, które przez większość ekspertów były oceniane pozytywnie. Jednak w zderzeniu z koronawirusem F1 nie miała większych szans.

Podczas gdy jeszcze w styczniu cena akcji F1 na giełdzie NASDAQ wynosiła prawie 50 dolarów, teraz są to ledwie 24 dolary. Kurs najpewniej nadal będzie spadać, bo niepewny jest los kolejnych wyścigów, a co za tym idzie finansów królowej motorsportu.

- To doskonała okazja, by dokonać przejęcia Formuły 1 - stwierdził Christian Sylt, dziennikarz "Forbesa". Podobnego zdania są analitycy JP Morgan, którzy zwracali uwagę na to, że banki mogą wypowiedzieć umowy kredytowe zawarte przez F1, jeśli stan jej finansów znacząco się pogorszy. Do tego agencja ratingowa Moody's obniżyła perspektywę Formuły 1 z pozytywnej na negatywną wskutek ostatnich wydarzeń.

ZOBACZ WIDEO: Koronawirus. Szalenie trudna sytuacja w światowym sporcie. "Nie ma rozgrywek, nie ma kibiców, nie ma pieniędzy"

- Szczerze mówiąc, ufam Liberty Media. Struktura ich firmy jest dość skomplikowana. Mają też spółkę Live Nation, która też ucierpiała z powodu koronawirusa, bo nie może organizować koncertów i wielkich imprez - powiedział w BBC Christian Horner, szef Red Bull Racing.

- Liberty Media ma głębokie kieszenie. Zawsze patrzyli na F1 jak na projekt długoterminowy. Myślę, że zrobią wszystko, co konieczne, aby ten sport trwał nadal - dodał Horner.

Kryzys całej F1 uderza też w zespoły, bo one otrzymają mniejsze środki. Dlatego istnieje ryzyko, że po sezonie 2020 niektóre ekipy postanowią opuścić stawkę. W tym celu rozpoczęły się zakulisowe rozmowy pomiędzy Liberty Media, FIA a teamami. Ich celem jest obniżenie limitu wydatków z poziomu 175 mln dolarów do jeszcze niższego. Zgodzić na to nie chce się jednak Ferrari.

Gdy Liberty Media kupowało F1 od Berniego Ecclestone'a, wartość królowej motorsportu szacowano na ok. 8 mld dolarów. W tej chwili wycenia się ją na ledwie 4-5 mld dolarów.

Czytaj także:
Koronawirus szansą dla Orlenu, by mieć zespół F1
Koronawirus nie powstrzyma Aston Martina

Komentarze (0)