Toto Wolff już dwukrotnie zaprzeczał, jakoby miał po sezonie 2020 odejść z Mercedesa i podjąć pracę w Aston Martinie. Jednak według holenderskiego "De Telegraaf" sytuacja w niemieckim zespole wcale nie jest tak różowa, jak miałby to przedstawiać Austriak.
- Dzięki swoim źródłom wiem, że w Mercedesie doszło do pęknięć i z każdym dniem pogłębiają się - powiedział gazecie Christijan Albers, były kierowca niemieckiej ekipy w DTM.
Wolff doprowadził Mercedesa do sześciu tytułów mistrza świata z rzędu w klasyfikacjach kierowców i konstruktorów. Jego relacje z nowym kierownictwem grupy Daimler nie układają się jednak najlepiej.
ZOBACZ WIDEO: Koronawirus. Szalenie trudna sytuacja w światowym sporcie. "Nie ma rozgrywek, nie ma kibiców, nie ma pieniędzy"
- Pomimo świetnych wyników Mercedesa w F1, doszło do napięcia między Wolffem a kierownictwem Mercedesa i grupą Daimler - dodał Albers.
Mercedes ciągle nie potwierdził swojej obecności w F1 w roku 2021, bo obecne porozumienia wszystkich zespołów obowiązują tylko do końca sezonu 2020. W obliczu kryzysu wywołanego przez koronawirusa negocjacje w tej sprawie zeszły jednak na dalszy plan. Istnieje zatem cień szansy, że Niemcy postanowią opuścić F1, tnąc tym samym wydatki w trudnych czasach.
Wolff jest nie tylko szefem Mercedesa, ale też współwłaścicielem zespołu z Brackley. Do Austriaka należy kilkanaście procent akcji, więc możliwy jest też scenariusz, w którym znajdzie on zewnętrznego inwestora o odkupi ekipę od Mercedesa. Takim partnerem biznesowym mógłby być dla niego Lawrence Stroll, kanadyjski miliarder i właściciel zespołu Racing Point.
Czytaj także:
Koronawirus szansą dla Orlenu, by mieć zespół F1
Koronawirus nie powstrzyma Aston Martina