F1. Azerowie stawiają warunki. Nie chcą wyścigu za wszelką cenę

Materiały prasowe / Red Bull / Na zdjęciu: wyścig F1 w Baku
Materiały prasowe / Red Bull / Na zdjęciu: wyścig F1 w Baku

GP Azerbejdżanu nie chce stracić miejsca w tegorocznym kalendarzu F1. Szefowie wyścigu w Baku mają jednak jeden warunek. Żądają od Formuły 1 gwarancji, że impreza nie zostanie w ostatniej chwili odwołana, jak to było w przypadku GP Australii.

W tym artykule dowiesz się o:

Grand Prix Azerbejdżanu w pierwotnym kalendarzu Formuły 1 znajdowało się na początku czerwca. Długo szefowie F1 mieli nadzieję, że zawody w Baku dojdą do skutku, bo w tym państwie sytuacja związana z koronawirusem nie jest tak zła jak w Europie Zachodniej. Jednak ostatecznie i wyścig na ulicach stolicy Azerbejdżanu został odwołany.

Obecnie Azerowie prowadzą rozmowy z F1 ws. nowego terminu wyścigu i stawiają królowej motorsportu konkretny warunek. - Uzgodniliśmy, że potwierdzimy datę naszego wyścigu tylko w jednym przypadku, gdy nie będzie nam grozić kolejne odwołanie zawodów - powiedział "Forbesowi" Arif Rahimow, szef Grand Prix Azerbejdżanu.

Rahimow chce uniknąć sytuacji, jaka w połowie marca miała miejsce w Australii. Tamtejsi działacze ponieśli szereg wydatków w związku z organizacją imprezy, bo F1 przekonywała, że wyścig odbędzie się zgodnie z planem. Tymczasem na kilka dni przed GP Australii wykryto koronawirusa w McLarenie i ostatecznie pierwszą rundę sezonu odwołano.

ZOBACZ WIDEO: Zakażony koronawirusem sportowiec ostrzega chorych. "To rozwala psychikę"

- Jeśli F1 spełni nasz warunek, to możemy mieć GP Azerbejdżanu w innym terminie i to bez większego wpływu na sprzedaż biletów. W nowym kalendarzu będzie mniej wyścigów, a to oznacza, że kibice będą mieć większą chęć podróżowania na Formułę 1, jeśli inne zawody nie dojdą do skutku - ocenił Rahimow.

- Koronawirus może jednak na tyle wstrząsnąć społeczeństwem, że te będzie się obawiać imprez masowych i dużych zbiorowisk ludzi nawet w momencie, gdy już pokonamy COVID-19. Ponadto spowolnienie gospodarcze doprowadzi do tego, że gospodarstwa domowe będą dysponować mniejszą ilością gotówki - dodał Rahimow.

Biorąc pod uwagę klimat panujący w Azerbejdżanie, wyścig w Baku musiałby się odbyć najpóźniej w połowie października. Szefom F1 bez wątpienia będzie zależeć na utrzymaniu zawodów o GP Azerbejdżanu, bo kraj ten płaci jedną z wyższych opłat za prawa do organizacji F1. Roczna opłata wynosi ok. 50 mln dolarów.

Tegoroczny kalendarz F1 miał składać się z 22 rund. Koronawirus doprowadził już do odwołania 9 z nich. Dlatego zachowanie oryginalnej liczby wyścigów będzie niemożliwe.

Czytaj także:
Ferrari będzie gotowe na początek sezonu
Toto Wolff kupił pakiet akcji Aston Martina

Komentarze (0)