F1. Wznowienie sezonu w lipcu coraz bardziej realne. Kierowcy podchodzą jednak do tego z dużą rezerwą
Wszystko wskazuje na to, że F1 w lipcu wznowi rywalizację. Wstrzemięźliwie do tego podchodzą jednak kierowcy. - Na razie inne tematy są ważniejsze - zwraca uwagę Carlos Sainz. - Nawet nie wiemy, czy samoloty bedą latać - dodaje Sebastien Buemi.
- Jeśli nie opanujemy sytuacji na całym świecie, to nie będziemy mieć w ogóle wyścigów. To dość zrozumiałe - powiedział "Marce" Carlos Sainz, zwracając uwagę na to, że w Formule 1 pracują ludzie z całego świata.
- Szczerze powiedziawszy, trudno byłoby mi zaakceptować fakt, że nie będzie w tym roku wyścigów F1. Byłbym szczęśliwy, gdyby udało się rozegrać chociaż kilka. Jednak staram się o tym nie myśleć. Na razie inne tematy są ważniejsze. Nawet nie chodzi o nasze ściganie, a o setki miejsc pracy - dodał kierowca McLarena.
ZOBACZ WIDEO: Koronawirus. Igrzyska olimpijskie przełożone o kolejny rok? Paweł Korzeniowski mówi o japońskich komentarzachObawy związane ze szybkim wznowieniem sezonu F1 ma też Sebastien Buemi. Szwajcar jest obecnie rezerwowym kierowcą Red Bull Racing. - Chciałbym, aby do tego doszło w lipcu czy sierpniu. Jednak w tej chwili nawet nie wiemy, czy samoloty będą latać w tym okresie - ocenił Buemi.
Podobnie na sytuację zapatruje się Pierre Gasly, który choć uważa siebie za "osobę optymistyczną i pozytywnie nastawioną do świata", to jednak kwestię zdrowia publicznego stawia nad Formułę 1. - Nie mogę się doczekać pierwszego wyścigu, ale musimy pamiętać o bezpieczeństwie wszystkich pracujących w F1. Nie możemy nikogo narażać na niebezpieczeństwo - stwierdził reprezentant Alpha Tauri w "Nosges Matin".
- Wszyscy kierowcy chcą wrócić na tor, ścigać się. Mamy jednak inne problemy na celowniku. Ciągle nie odwołano Grand Prix Francji, potem w kalendarzu jest Austria i oby tam się udało pojechać. Jeśli ma to być wyścig bez kibiców, bo tak będzie najbezpieczniej, to trzeba tak zrobić. Jednak będzie to dziwne doświadczenie - dodał Gasly.
Czytaj także:
Raikkonen: W F1 trudno o przyjaciół
Liberty Media podało kroplówkę zespołom F1