Formuła 1 chciałaby, aby już w lipcu doszło do pierwszego wyścigu po przerwie spowodowanej pandemią koronawirusa. Liberty Media chce wykorzystać fakt, że kolejne państwa stopniowo odmrażają gospodarkę po kilku tygodniach zastoju. Zrobiła to już m.in. Austria, która miałaby być pierwszą lokalizacją w poprawionym kalendarzu F1.
- Jeśli nie opanujemy sytuacji na całym świecie, to nie będziemy mieć w ogóle wyścigów. To dość zrozumiałe - powiedział "Marce" Carlos Sainz, zwracając uwagę na to, że w Formule 1 pracują ludzie z całego świata.
- Szczerze powiedziawszy, trudno byłoby mi zaakceptować fakt, że nie będzie w tym roku wyścigów F1. Byłbym szczęśliwy, gdyby udało się rozegrać chociaż kilka. Jednak staram się o tym nie myśleć. Na razie inne tematy są ważniejsze. Nawet nie chodzi o nasze ściganie, a o setki miejsc pracy - dodał kierowca McLarena.
ZOBACZ WIDEO: Koronawirus. Igrzyska olimpijskie przełożone o kolejny rok? Paweł Korzeniowski mówi o japońskich komentarzach
Hiszpan jest w stanie wyobrazić sobie jednak scenariusz, zgodnie z którym sezon 2020 jest rozgrywany na siłę. - Możemy mieć np. 10 rund. Jestem też w stanie sobie wyobrazić brak kibiców na trybunach, weekendy z dwoma wyścigami. Wszystko jest możliwe. Tyle że to będzie zupełnie inna Formuła 1 - stwierdził Sainz.
Obawy związane ze szybkim wznowieniem sezonu F1 ma też Sebastien Buemi. Szwajcar jest obecnie rezerwowym kierowcą Red Bull Racing. - Chciałbym, aby do tego doszło w lipcu czy sierpniu. Jednak w tej chwili nawet nie wiemy, czy samoloty będą latać w tym okresie - ocenił Buemi.
Podobnie na sytuację zapatruje się Pierre Gasly, który choć uważa siebie za "osobę optymistyczną i pozytywnie nastawioną do świata", to jednak kwestię zdrowia publicznego stawia nad Formułę 1. - Nie mogę się doczekać pierwszego wyścigu, ale musimy pamiętać o bezpieczeństwie wszystkich pracujących w F1. Nie możemy nikogo narażać na niebezpieczeństwo - stwierdził reprezentant Alpha Tauri w "Nosges Matin".
- Wszyscy kierowcy chcą wrócić na tor, ścigać się. Mamy jednak inne problemy na celowniku. Ciągle nie odwołano Grand Prix Francji, potem w kalendarzu jest Austria i oby tam się udało pojechać. Jeśli ma to być wyścig bez kibiców, bo tak będzie najbezpieczniej, to trzeba tak zrobić. Jednak będzie to dziwne doświadczenie - dodał Gasly.
Czytaj także:
Raikkonen: W F1 trudno o przyjaciół
Liberty Media podało kroplówkę zespołom F1