F1. Kibice będą spragnieni wyścigów, nawet jeśli nie wejdą na trybuny. Problemem druga fala zachorowań

Materiały prasowe / McLaren / Na zdjęciu: Zak Brown
Materiały prasowe / McLaren / Na zdjęciu: Zak Brown

- Sport zawsze był świetnym lekiem na całym świecie. Apetyt na F1, niezależnie czy z kibicami czy bez, będzie niesamowity - uważa Zak Brown. Szef McLarena obawia się jednak drugiej fali zachorowań na koronawirusa, co byłoby fatalne dla F1.

W tym artykule dowiesz się o:

Prawdopodobnie w lipcu Formuła 1 wznowi rywalizację i na początku dojdzie do dwóch wyścigów w Austrii. Potem planowane są kolejne dwie imprezy w Wielkiej Brytanii. Tyle wiadomo z nieoficjalnych informacji. Nowego kalendarza F1 jeszcze nie opublikowano, bo królowa motorsportu czeka na decyzje kolejnych państw, co do otwarcia granic i zezwolenia na odbywanie lotów.

Zła wiadomość dla kibiców jest taka, że wyścigi F1 będą się odbywać przy pustych trybunach, aby ograniczyć ryzyko rozprzestrzeniania się koronawirusa. Czarny scenariusz zakłada, że wszystkie rundy w sezonie 2020 rozegrane zostaną bez fanów.

Mimo to, nie brakuje opinii, że Formuła 1 zacznie latem przyciągać miliony kibiców przed telewizory. Fani będą bowiem spragnieni emocji. - Sport zawsze był świetnym lekiem na całym świecie. Myślę więc, że apetyt na F1, niezależnie czy z kibicami czy bez, będzie niesamowity - ocenił w "Motorsporcie" Zak Brown, szef McLarena.

ZOBACZ WIDEO: Koronawirus. Igrzyska olimpijskie przełożone o kolejny rok? Paweł Korzeniowski mówi o japońskich komentarzach

Amerykanin obawia się jednak scenariusza, w którym w tym roku nie odbędzie się ani jeden wyścig F1. To możliwe, jeśli na świecie dojdzie do drugiej fali zachorowań na koronawirusa. - Jeśli w tym roku nie będziemy mieć F1, konsekwencje finansowe dla zespołów będą katastrofalne. Tak byłoby prawdopodobnie w każdej branży, gdybyś zamknął ją na cały rok - dodał Brown.

- Gdyby do tego doszło, potrzebowalibyśmy kolejnych negocjacji i dyskusji, być może jakiegoś nowego rozwiązania. Do tej pory układaliśmy różne scenariusze. Ten zakładający brak wyścigów jest dla nas wszystkich bardzo poważny - stwierdził szef McLarena.

Formuła 1 na pewno ucierpi finansowo wskutek kryzysu. Zwykle F1 generuje ok. 1 mld dolarów z kontraktów telewizyjnych i sponsorskich. Większość tej kwoty jest później wypłacana zespołom w formie premii. W tym roku ta pula nagle się uszczupli. Chociażby ze względu na mniejszą liczbę wyścigów czy też konieczność renegocjacji umów, co będzie powiązane m.in. z brakiem fanów na trybunach.

- Wszyscy wiemy, że kwota o jakiej się mówi wynosi ok. 1 mld dolarów. Gdyby ją znacząco zmniejszyć, albo co gorsza miałaby ona wynosić 0, to byłby ogromny problem. Wszyscy jesteśmy uzależnieni od nagród finansowych - ocenił Brown.

Wstępny plan F1 zakłada, by do jesieni rozgrywać wyścigi w Europie, a dopiero później wybrać się poza Stary Kontynent na dalszą część sezonu. Dokładne lokalizacje rund i ich terminy nie są znane. Jeden ze scenariuszy zakłada, by Grand Prix odbywały się nawet w styczniu i lutym 2021 roku. Tyle że wtedy możemy być świadkami kolejnych zachorowań na COVID-19, bo zdaniem wielu ekspertów, wirus znów zaatakuje ze zdwojoną siłą w tym okresie.

Czytaj także:
Renault może sięgnąć po utalentowanego 18-latka
Williams nie puści Russella do Mercedesa

Komentarze (1)
avatar
yes
26.04.2020
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Dobrze, że w Polsce nie ma wyścigów - jesteśmy spokojniejsi. W Polsce są kłopoty z fryzjerem...