Już podczas zimowych testów Formuły 1 w Barcelonie wygląd samochodu Racing Point wzbudził szereg komentarzy. Ekipa z Silverstone nagle odeszła od rozwiązań stosowanych przez laty, a model RP20 wydawał się być wierną kopią zeszłorocznego Mercedesa.
Pojawiło się nawet ryzyko, że Mercedes udostępnił Racing Point niektóre projekty i szkice. Oba zespoły od lat bardzo blisko ze sobą współpracują. Racing Point kupuje u Niemców nie tylko silniki, ale też skrzynie biegów i elementy tylnego zawieszenia.
Biorąc pod uwagę, że regulamin F1 jasno określa, że wybrane części samochodu muszą być opracowane przez dany zespół i stanowić jego własność intelektualną, pojawiły się podejrzenia, że Racing Point mogło złamać przepisy. Renault nie wykluczało nawet oprotestowania modelu RP20 tuż przed Grand Prix Australii.
ZOBACZ WIDEO: Koronawirus. Paraolimpijczycy o wsparciu sponsorów. "Nikt się nie wycofał"
- Tak naprawdę nie wiemy, na czym miałby polegać ich protest - powiedział "Motorsportowi" Andrew Green, dyrektor techniczny Racing Point.
Green zdradził też, że fabryka z Silverstone została odwiedzona przez delegatów technicznych z FIA. - Kiedy zaprezentowaliśmy nasz model, rozmawialiśmy z federacją. Delegaci odwiedzili nawet naszą fabrykę, zobaczyli projekty i szkice. Z tego co wiem, wzięli też dane z Mercedesa. Zostały one porównane, poddane dokładnej kontroli - dodał dyrektor techniczny Racing Point.
Brytyjczyk podkreślił, że FIA nie była w stanie udowodnić, że model RP20 został "skopiowany" od Mercedesa. - Może jest podobny w kilku miejscach do ich maszyny, ale tylko tyle. Nie są takie same. Dlatego ja tu nie widzę pola do protestu. Rywale mogą krzyczeć, ile tylko chcą. Krzyczą i chcą protestować, bo sami nie wpadli na pewne rozwiązania, jakie się u nas pojawiły. To ich denerwuje - zakończył Green.
RP20 to pierwszy model Racing Point, jaki został w całości zaprojektowany za czasów rządów Lawrence'a Strolla. Kanadyjski miliarder zakupił ekipę z Silverstone w drugiej połowie 2018 roku. Stroll żyje w bardzo dobrych relacjach z Toto Wolffem, szefem Mercedesa. To dodatkowo potęguje plotki o możliwym "skopiowaniu" samochodu niemieckiej stajni.
Czytaj także:
Krystian Paluch miał wypadek. Motocyklista potrzebuje pomocy
Włosi oskarżają Niemców o rozpowszechnianie fakenewsa