BMW odpowiedziało Nickowi Heidfeldowi. Niemcy nie żałują wycofania się z Formuły 1

Getty Images / Jasper Juinen / Na zdjęciu od lewej: Nick Heidfeld i Robert Kubica, kierowcy BMW Sauber
Getty Images / Jasper Juinen / Na zdjęciu od lewej: Nick Heidfeld i Robert Kubica, kierowcy BMW Sauber

Nick Heidfeld zasugerował ostatnio, że BMW mogło zdobyć z nim lub Robertem Kubicą tytuł mistrzowski w Formule 1, ale zbyt wcześnie wycofało się z rywalizacji. Niemcy po latach nie żałują jednak swojej decyzji.

W tym artykule dowiesz się o:

BMW działało w Formule 1 na początku XXI wieku jako dostawca silników dla Williamsa, a następnie uruchomiło własną ekipę fabryczną na bazie Saubera. To w niej w latach 2006-2009 startował Robert Kubica, który wygrał dla Niemców jedyny wyścig w historii - Grand Prix Kanady w sezonie 2008.

Nick Heidfeld przyznał ostatnio, że BMW rozwijało się w dość szybkim tempie i mogło w przyszłości zdobyć mistrzostwo F1, gdyby tylko miało więcej cierpliwości. Firma, wskutek kryzysu finansowego spowodowanego upadkiem banku Lehman Brothers, wycofała się z królowej motorsportu z końcem 2009 roku.

Mimo komentarzy Heidfelda i upływu lat, firma z Monachium nie żałuje swojej decyzji. - Wkład F1 w promocję marki jest minimalny, a koszty jakie trzeba ponieść są ogromne. Dlatego nie żałujemy, że nie ma nas w Formule 1 - powiedział w "Suddeutsche Zeitung" Klaus Frohlich, członek zarządu BMW.

ZOBACZ WIDEO: Koronawirus. Czy zabraknie pieniędzy na polski sport? "Liczę na to, że budżet ministerstwa sportu będzie wyglądał tak samo"

Zdaniem Frohlicha, Formuła 1 przechodzi obecnie przez trudny okres, a BMW nie potrzebuje tej serii, by kreować się na luksusową markę. - Akurat ta seria wyścigowa przeżywa teraz spore problemy, a nasza strategia w motorsporcie jest jasna i ma być zgodna z tym czego oczekuje nasze społeczeństwo. Nie potrzebujemy wyjątkowych mistrzostw, aby budować naszą markę - dodał.

Obecnie BMW ściga się w Formule E i DTM, ale możliwe jest wycofanie się z niemieckiej serii wyścigowej po sezonie 2020, co jest konsekwencją ostatniej decyzji Audi. Na ten moment w DTM w roku 2021 zobaczymy bowiem tylko jednego producenta - firmę z Monachium.

- Mówiąc ogólnie, panuje teraz trend, by nie inwestować wielkich pieniędzy. Jak jeszcze dodamy do tego problemy wywołane koronawirusem, to najprawdopodobniej czeka nas zmierzenie się z największą recesją gospodarczą od 1945 roku. Dlatego uważam, że w najbliższym czasie trudno będzie o nowych producentów w F1 - podsumował Frolich.

BMW, funkcjonując w F1 jako zespół fabryczny i produkując silniki dla własnych samochodów, inwestowało w królową motorsportu kilkaset milionów dolarów rocznie. Rywalizacja w Formule E jest dla Niemców znacznie tańszą inwestycją, bo pochłania ledwie ułamek tej kwoty. Dodatkowo elektryczna seria stanowi platformę do rozwijania nowych technologii, co wpisuje się w strategię BMW, które chce w przyszłości oferować samochody wyłącznie z napędem elektrycznym.

Czytaj także:
Decyzja Audi ciosem dla Robina Rogalskiego
DTM niepewne przyszłości. Robert Kubica ma problem

Źródło artykułu: