Koronawirus wywrócił życie Roberta Kubicy do góry nogami. - To miał być hardkorowy rok - przyznał ostatnio polski kierowca. 35-latek zakładał, że przez długie tygodnie będzie gościem w swoim domu. Jego harmonogram miał być napchany startami - jak nie Formuła 1, to DTM i tak aż do grudnia.
Pandemia uwięziła Kubicę w apartamencie w Monako. Zamiast podróżować między lotniskami, może jedynie wyczekiwać informacji o tym, w którym momencie zostanie wznowiony sezon w motorsporcie. Koronawirus, a bardziej kryzys przez niego wywołany, sprawił też, że Audi wycofało się z DTM.
Są tacy, którzy twierdzą, że firma z Ingolstadt i tak planowała opuszczenie niemieckiej serii wyścigowej, a COVID-19 sprytnie wykorzystano jako wymówkę. Niezależnie od tego, jaka jest prawda, na ten moment BMW jest jedynym producentem zaangażowanym w DTM w roku 2021. I już zapowiedziało, że nie wyobraża sobie scenariusza, w którym będzie rywalizować same ze sobą.
ZOBACZ WIDEO: Koronawirus. Minister sportu opowiada o planach odmrażania sportu. Kiedy wrócimy na siłownie i sale gimnastyczne?
Jak słusznie zauważył członek zarządu BMW, DTM już miał okresy przerwy, w trakcie których rywalizacja się nie odbywała i "zawsze wracał". Jednak roczna czy dwuletnia przerwa, która najpewniej miałaby posłużyć za przygotowanie elektrycznej wersji DTM, byłaby ciosem dla Kubicy. On młodszy nie będzie, czekać nie może.
Jeśli założymy, mimo wszystko dość realny scenariusz, w myśl którego Kubica nie wróci do Formuły 1 w roku 2021, a równocześnie DTM zawiesi swoje działanie, to krakowianin zostanie bez opcji na regularne ściganie. Formuła E? Odpada, bo sam Kubica ostatnio powiedział, że miał prywatne testy elektrycznym samochodem i pewne ograniczenia fizyczne utrudniały mu w nim jazdę. Wyścigi długodystansowe WEC? Wydaje się, że Kubica nie jest ich fanem, a poza tym obecnie to seria mocno kadłubowa, jak DTM z ledwie jednym producentem.
Paradoksalnie może się okazać, że najlepszym wyjściem dla Kubicy będzie powrót do rajdów, a ostatnio ujawnił on, że brał taką opcję pod uwagę przed rokiem 2020. Na dodatek krakowianin ciągle ma w swoim garażu jedną z rajdówek. Tyle że rywalizację w WRC dość trudno pogodzić z rolą rezerwowego w F1 ze względu na większą liczbę imprez i odbywające się w trakcie sezonu testy.
Oczywiście WRC mocno się zmieniło przez lata. Kubica znów potrzebowałby czasu, aby dostosować się do mocniejszych rajdówek. Pewnie w międzyczasie wypadłby z trasy raz czy drugi, co uaktywniłoby jego hejterów. Jednak z takim partnerem jak Orlen byłby w stanie zbudować bardziej profesjonalny team niż przed laty.
Może się okazać, że rajdy to najlepsza opcja Kubicy na sezon 2021. Chyba że on sam uzna, że w tym wieku może się już ograniczyć jedynie do roli rezerwowego w F1 i od czasu do czasu pojeździ sobie w piątkowych treningach, a w tygodniu popracuje w symulatorze. Biorąc jednak pod uwagę, że stracił ponad sześć lat kariery wskutek fatalnego wypadku rajdowego, trudno wierzyć w taki scenariusz.
Kubica, póki sezon nie ruszy, ma czas by pomyśleć nad przyszłością. Zapewne też usłyszy od BMW o planach firmy wcześniej niż opinia publiczna. Może się okazać, że już do pierwszego wyścigu w debiutanckim sezonie w DTM będzie przystępować ze świadomością, że to jego ostatni. To byłby istnie czarny scenariusz.
Czytaj także:
Robert Kubica może mówić o szczęściu
Robert Kubica do dziś nie podziękował Nickowi Heidfeldowi