F1. Personel Pirelli może rozprzestrzeniać koronawirusa. Szef firmy ostrzega

Formuła 1 ma wznowić sezon w lipcu w Austrii. Aby ograniczyć ryzyko rozprzestrzeniania koronawirusa, pracownicy ekip mają być skoszarowani w hotelach. Problemem jest personel Pirelli. W każdym garażu jest co najmniej jeden inżynier tej firmy.

Łukasz Kuczera
Łukasz Kuczera
opony Pirelli Materiały prasowe / Pirelli Media / Na zdjęciu: opony Pirelli
Formuła 1 szykuje się do rozpoczęcia rywalizacji po przerwie spowodowanej pandemią koronawirusa. Wyścigi w Austrii na początku lipca mają się odbyć przy podwyższonym rygorze sanitarnym. Oznacza to brak kibiców dla trybunach, ale też szereg restrykcji dla pracowników. Każda ekipa F1 ma otrzymać swój hotel i zakazana będzie jakakolwiek interakcja z innymi teamami.

Problemem jest jednak firma Pirelli, która dostarcza opony dla królowej motorsportu. Włosi mają co najmniej jednego wysłannika w garażu każdej ekipy, który zbiera dane na temat ogumienia. Ze względu na charakter pracy nie może on też trzymać się zasady dystansu społecznego i zachowywać dwumetrowy odstęp od innych ludzi wewnątrz boksów.

- Znamy plany Formuły 1, która chce stworzyć "bańkę", w której znajdą się wszyscy pracownicy. Mają oni unikać kontaktów z innymi ludźmi. Problem polega na tym, że my jako Pirelli jesteśmy wszędzie - powiedział "Motorsportowi" Mario Isola, szef motorsportu w Pirelli.

ZOBACZ WIDEO: Koronawirus. Czy zabraknie pieniędzy na polski sport? "Liczę na to, że budżet ministerstwa sportu będzie wyglądał tak samo"

- Pirelli jest obecne w każdym garażu, gdzie mamy co najmniej jednego inżyniera. Już o tym rozmawialiśmy z F1. Pytanie brzmi, czy możemy tak wyznaczyć strefę w garażu, by nasz inżynier i technik mógł zajmować się wyłącznie ogumieniem, a przez to nie mieć kontaktu z zespołem - dodał Isola.

W trakcie treningów czy kwalifikacji pracownik Pirelli często bierze udział w gorącej dyskusji między teamem a kierowcą. Zwłaszcza jeśli ten skarży się na zachowanie czy właściwości opon. W tej sytuacji istnieje ryzyko zakażenia się koronawirusem.

- Musimy zrozumieć jaką formułę obrać dla takich spotkań. Może rozwiązaniem będzie organizowanie wideokonferencji. Wolę takie rozwiązanie, bo jeśli się okażę, że ktoś w Pirelli zachorował na COVID-19, to wtedy możemy rozprzestrzenić wirusa po całym padoku i zainfekować każdy zespół F1 - stwierdził Isola.

Włoch zwrócił też uwagę, że ten sam problem dotyczy m.in. delegatów technicznych FIA, którzy dokonują kontroli samochodów, kasków, itd. - Dlatego potrzebujemy specjalnych procedur i protokołów również dla nas, dla osób wykonujących dodatkową pracę w padoku - podsumował szef Pirelli.

Czytaj także:
McLaren nie żywi urazy do Carlosa Sainza
Russell zazdrości kolegom lepszej sytuacji

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×