Fernando Alonso w latach 2010-2014 startował w Formule 1 w barwach Ferrari. Hiszpanowi ten okres nie kojarzy się najlepiej, bo nie wywalczył z włoskim zespołem ani jednego tytułu mistrzowskiego, a takie były jego założenia. Teraz w jego ślady pójdzie Carlos Sainz.
Sainz trafi do Ferrari w roku 2021, a zdaniem Stefano Domenicalego, to właśnie Alonso odegrał sporą rolę w tym transferze. - Dla Carlosa bardzo ważne będzie to, aby odpowiednio wykorzystać sezon 2020, by przygotować się na presję towarzyszącą startom w Ferrari. Fernando może być bardzo pomocny w tym kontekście, bo ma takie doświadczenia - powiedział w Sky Italia Domenicali, który był szefem Ferrari w czasach startów Alonso.
Alonso sam wymieniany jest teraz w kontekście ponownych startów w F1 i powrotu do Renault w roku 2021. Domenicali uważa jednak, że dwukrotny mistrz świata będzie służyć radą młodszemu rodakowi. - Fernando i Carlos to dobrzy przyjaciele. Wraz z ojcem Carlosa przekażą mu swoje doświadczenia - stwierdził Domenicali.
ZOBACZ WIDEO: Koronawirus. Czy zabraknie pieniędzy na polski sport? "Liczę na to, że budżet ministerstwa sportu będzie wyglądał tak samo"
- Carlos poprawił się już bardzo mocno u boku Norrisa w McLarenie w zeszłym roku, ale do startu sezonu 2021 zostało jeszcze trochę czasu. Można go odpowiednio wykorzystać, trzeba tylko być odpowiednio skupionym - dodał były szef Ferrari.
Wśród ekspertów i kibiców panuje powszechne przekonanie, że Sainz został zatrudniony przez Ferrari po to, by pełnić rolę kierowcy numer dwa i jedynie "asystować" Charlesowi Leclercowi. Domenicali z tym się nie zgadza.
- Najważniejsza jest stabilność i równowaga. Obaj są bardzo utalentowani, młodzi i muszą pracować wspólnie dla Ferrari. Zespół jest najważniejszy. Oczywiście, Ferrari bardzo mocno stawia na Charlesa, ale to też nie znaczy, że Carlos nie może udowodnić swojej wartości. Może pokazać, że urodził się po to, by pewnego dnia poprowadzić Ferrari - podsumował były szef Ferrari.
Sainz w Ferrari zastąpi Sebastiana Vettela. Umowa czterokrotnego mistrza świata F1 wygasa po sezonie 2020 i nie zostanie przedłużona. Taką decyzję wspólnie podjęły obie strony, bazując m.in. na doświadczeniach sprzed roku, kiedy to Vettel kilkukrotnie popadł w konflikt z Leclercem.
Czytaj także:
George Russell domaga się transferu do Mercedesa
Mercedes ma trafić na sprzedaż