W piątek Williams oficjalnie trafił na sprzedaż. Nie jest jeszcze przesądzone jaki będzie ostatecznie los utytułowanego zespołu Formuły 1. Być może poszuka on jedynie zewnętrznego inwestora, a być może zostanie w całości sprzedany nowemu podmiotowi. Efekty rozmów z zainteresowanymi stronami mamy poznać za 3-4 miesiące.
Tymczasem na Wyspach pojawiły się obawy, co do tego jakie będą losy Williamsa i fabryki w Grove, jeśli Claire Williams nie znajdzie nowego inwestora. Firma zatrudnia bowiem ok. 700 pracowników, a kolejne setki osób mają zajęcie dzięki kooperacji z ekipą z F1.
- Bylibyśmy bardzo zasmuceni, gdyby okazało się, że Williams zostanie zamknięty i jego biura w Grove przestaną działać. To obecnie jeden z największych pracodawców w okolicy. Mamy nadzieję, że nawet jeśli dojdzie do zmiany właściciela, to nie zmieni to silnych relacji między firmą a lokalną społecznością - powiedziała "Oxford Mail" Julie Mabberley z Wantage and Grove Campaign Group.
ZOBACZ WIDEO PGE Ekstraliga 2020: Wielcy Speedwaya - Leigh Adams
Również lokalni politycy trzymają kciuki za uratowanie Williamsa. - To ważny i ceniony pracodawca w naszym rejonie. Oprócz zespołu F1 mają też centrum konferencyjne oraz firmę zajmującą się inżynierią. Tam pracę znalazło wielu wykwalifikowanych inżynierów, do tego dochodzą setki osób pracujących w Grove - stwierdziła Emily Smith z lokalnego samorządu.
- Nie jest jasne, jaki wpływ na losy Williamsa będzie mieć ogłoszenie sprzedaży zespołu. Będziemy jednak nadal ściśle współpracować z przyszłym nabywcą, tak aby nadal mocno wspierał on lokalną gospodarkę i społeczność - dodała Smith.
Spokojny o los Williamsa jest za to burmistrz Wantage, Jim Sibbald. - Frank i Claire Williamsowie od lat są zaufanymi pracodawcami i zwolennikami lokalnej społeczności. Jestem pewien, że nawet jeśli ostatecznie sprzedają swoją firmę, to będzie ona nadal współpracować z lokalnymi gminami - stwierdził.
Czytaj także:
Williams wypowiedział umowę głównemu sponsorowi
Claire Williams pełna optymizmu