Formuła 1 wróci do rywalizacji na początku lipca w Austrii. Tam najpewniej zobaczymy Roberta Kubicę w boksach Alfy Romeo, który jako rezerwowy ma pojawiać się na większości wyścigów F1. Problem pojawi się w sierpniu, gdy rozpocznie się ściganie w DTM. Tam Kubica związany jest z Orlen Team ART.
Nie dość, że wskutek pandemii koronawirusa i zmian w kalendarzu większość rund F1 i DTM się pokrywa, to na dodatek obie serie wyścigowe wprowadziły specjalne procedury mające na celu zmniejszenie ryzyka związanego z COVID-19. Dla Kubicy oznacza to problemy.
- Do Austrii pojedziemy samochodami. Zawsze tak robiliśmy. Ma to ten plus, że pozwala na zminimalizowanie kontaktu ze światem zewnętrznym. Po drugim wyścigu w Austrii pokonamy na kołach trasę do Budapesztu, która liczy 400 kilometrów. Stamtąd do Szwajcarii droga jest dłuższa, więc aby nie męczyć personelu pracującego przez cały weekend, wybierzemy drogę powietrzną. Nie wiemy jednak, czy wynajmiemy prywatny samolot, czy może postawimy na lot rejsowy - opowiedział o logistyce w czasach zarazy w "Auto Motor und Sport" Beat Zehnder, menedżer Alfy Romeo.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: pokazali, jak na nartach skakać do wody
- Po Grand Prix Węgier kierowcy ciężarówek ze sprzętem wrócą do Szwajcarii, a potem polecimy na Wyspy, choć jeszcze musimy ustalić, czy to będzie czarter, czy lot rejsowy. Sytuacja jest otwarta. Nadal nie wiemy też, czy będziemy musieli się poddać kwarantannie po wylądowaniu na Wyspach. Dlatego nie mogę rezerwować żadnych biletów. Jeśli Silverstone wypali zgodnie z planem, to polecimy stamtąd prosto do Hiszpanii - dodał menedżer Alfy Romeo.
Zehnder zdradził, że w myśl obecnych przepisów ekipa F1 będzie musiała się trzymać razem - zostanie zakwaterowana w jednym hotelu, a personel będzie mieć zakaz jego opuszczania w innym celu niż wyjazd na tor. Dla Kubicy to problem, bo właśnie wyścigi F1 na Wyspach Brytyjskich i Hiszpanii będą rozgrywane w momencie, gdy odbywać się będą już rundy DTM.
- Chodzi o to, abyśmy wszyscy żyli w jednej "bańce" przez trzy tygodnie. W tym okresie nikt nie wróci do domu. Chyba że dojdzie do jakieś sytuacji awaryjnej. Na późniejsze wyścigi do Belgii i Włoch znów pojedziemy samochodami, tak jak zwykle - stwierdził Zehnder.
Kubica może mieć zatem problem, aby łączyć pracę na dwóch różnych stanowiskach w sezonie 2020. Formuła 1 zobowiązała zespoły do życia w "bańce", wprowadziła nawet specjalną aplikację śledzącą, dzięki której będzie posiadać wiedzę na temat poczynań kierowców i personelu F1. Równocześnie w padoku co dwa-trzy dni mają się odbywać testy na obecność koronawirusa.
Podobnie jest z DTM, gdzie też organizator mistrzostw zamierza wymusić na zespołach życie w specjalnym ekosystemie i przeprowadzanie testów COVID-19 codziennie. Kubica, mając kontakt z innymi osobami z padoku F1, będzie stanowić potencjalne zagrożenie w momencie przyjazdu na rundę DTM i odwrotnie. 35-latek ma kilka tygodni, by rozwiązać ten problem. Gdy w marcu pytano go o kolizję terminów między DTM i F1, odpowiadał, że priorytetem będzie ściganie. Wtedy jednak nikt nie mógł przewidzieć, że koronawirus wywróci świat do góry nogami.
Czytaj także:
McLaren - legenda F1 na sprzedaż
Nowa rzeczywistość dla zespołów F1 w dobie koronawirusa