Już kilka dni temu media informowały, że Ferrari pójdzie śladem innych ekip i zorganizuje prywatne testy, w trakcie których kierowcy i zespół zapoznają się z nowym reżimem sanitarnym w Formule 1 oraz oswoją z samochodem po wielu tygodniach przerwy.
Jak się jednak okazało, jazdy nie odbędą się na torze Fiorano, który mieści się niedaleko fabryki Ferrari w Maranello. Zespół postawił na obiekt Mugello. Według ustaleń "Autosportu", wpływ na to miały dwa czynniki.
Mugello, ze względu na długie proste, ma podobną charakterystykę do toru Red Bull Ring w Austrii, gdzie w lipcu rozegrane zostaną dwa wyścigi F1. Dodatkowo włoski obiekt właśnie prowadzi rozmowy z Formułą 1 i ma być organizatorem dodatkowego Grand Prix w połowie września.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: pokazali, jak na nartach skakać do wody
Choć kierowcy Ferrari dostaną w trakcie testów do dyspozycji model SF71H z 2018 roku, to zespół może wykorzystać wtorkowe przejazdy do tego, by zebrać cenne informacje i ustawienia pod kątem toru Mugello. Obiekt ten jest bowiem szerzej nieznany ekipom i kierowcom F1. Zwykle odbywają się na nim bowiem jedynie wyścigi MotoGP.
Po raz ostatni Mugello gościło ekipy F1 w połowie 2012 roku, gdy zorganizowano tam oficjalne testy Formuły 1.
Prywatne testy w ostatnich dniach zorganizowały m.in. Mercedes, Racing Point i Renault. Zgodnie z nowym rygorem sanitarnym, w garażu w tej samej chwili może być obecna mniejsza liczba pracowników. Wymusza to na ekipach zmiany jeśli chodzi o tradycyjną pracę i wymianę poszczególnych komponentów.
Czytaj także:
Kubica ma problem związany z F1 i DTM
Lewis Hamilton opłakuje śmierć psa