Lewis Hamilton w maju bardzo emocjonalnie zareagował na śmierć George'a Floyda oraz protesty w USA, które doprowadziły do powstania kampanii Black Lives Matter. To właśnie wtedy aktualny mistrz świata Formuły 1 napisał na Twitterze, że ma dość "tych, którzy milczą", a samą F1 nazwał "sportem zdominowanym przez biel".
Wielu ekspertów i kibiców uznało słowa Hamiltona za atak na kolegów z toru. Sami kierowcy też chyba tak je odebrali, bo po wpisie Brytyjczyka nagle na temat konieczności walki z rasizmem wypowiedzieli się m.in. George Russell, Charles Leclerc czy Daniel Ricciardo.
Sam Hamilton twierdzi jednak, że nie miał na myśli kolegów z toru, którzy nic nie zrobili przeciwko rasizmowi, a cały sport. - Wiem, że moje słowa odebrano jako atak na innych kierowców. Tak nie było. To były słowa skierowane do całej branży. Byłem świadomy problemu z rasizmem od dawna i jakoś nie widziałem, żeby ktoś coś z tym zrobił - powiedział Hamilton na nagraniu, jakie opublikował Mercedes.
ZOBACZ WIDEO: Orlen nie rezygnuje ze wspierania polskiego sportu w czasie kryzysu. "Zwiększyliśmy na to budżet o prawie 100 procent"
- Obecny świat daje nam platformę, aby nasz głos był słyszalny. Wszyscy mamy swoich kibiców w social mediach i nasz głos może być potężny. Jeśli nie będziemy tłumaczyć ludziom, skąd bierze się obecna sytuacja, dlaczego rasizm jest tak ważny, to będzie frustrujące - dodał aktualny mistrz świata F1.
Brytyjczyk ma nadzieję, że ostatecznie wydarzenia na świecie po śmierci George'a Floyda zmienią świat. - Ludzie milczący to coś, czego doświadczyłem przez długi czas. Teraz nie możemy milczeć. Musimy wysyłać jasny komunikat światu. Potrzebujemy jak najwięcej głosów, by wywołać zmiany. Swoimi słowami wzywałem do reakcji całą branżę, nie kierowców z F1 - stwierdził Hamilton.
Słowa Hamiltona nie pozostały bez reakcji, bo Mercedes postanowił w roku 2020 promować walkę z rasizmem i w tym celu pomalował swoje bolidy na czarno. Również F1 ogłosiła start kampanii #WeRaceAsOne, której celem ma być wspieranie osób wykluczonych.
Hamilton z kolei założył organizację, która ma zbadać przyczyny, dla których różnego rodzaju mniejszości nie są reprezentowane w F1. W samym Mercedesie tylko 3 proc. pracowników należy do mniejszości etnicznej.
Czytaj także:
Co się zmieniło od marca? Życie Kubicy się wywróciło do góry nogami
Vettel powiedział prawdę o kulisach odejścia z Ferrari