Gdy kilka tygodni temu Ferrari poinformowało, że po sezonie 2020 rozstanie się z Sebastianem Vettelem, w oficjalnym komunikacie prasowym znalazła się adnotacja, że decyzję podjęto wspólnie i leżała ona w interesie obu stron. Później pojawiły się jednak pogłoski, że Ferrari nawet nie przedstawiło oferty dalszego kontraktu 32-latkowi.
Vettel, na dzień przed powrotem F1 do ścigania po przerwie wywołanej koronawirusem, potwierdził te rewelacje. - Nie było między nami jakiegoś problemu. Jednak gdy dostałem telefon od Mattii i powiedział mi, że zespół nie ma dalszych planów względem mojej osoby, to oczywiście byłem zaskoczony - powiedział Vettel w rozmowie z dziennikarzami, którą cytuje "Motorsport".
- Nigdy nie wdawaliśmy się w dyskusje na ten temat. Nie dostałem nawet żadnej oferty kontraktu, zatem nie było wątpliwości, co do decyzji - dodał czterokrotny mistrz świata F1.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: kuriozalny samobój z polskiej ligi
Niemiec zdradził, że nie rozmawiał jeszcze z żadnym z zespołów w kontekście startów w sezonie 2021. Były mistrz świata F1 nie wyklucza przy tym, że po prostu zakończy karierę, jeśli nie otrzyma satysfakcjonującej oferty.
- W tej chwili nie ma żadnych negocjacji. Patrzę w przyszłość i chcę się upewnić, że podejmę właściwą decyzję. Myślę, że mam dość konkurencyjną naturę. Osiągnąłem wiele w tym sporcie, jestem zmotywowany i chcę sięgać po więcej. Myślę, że aby to zrobić, potrzebuję odpowiedniego pakietu i ludzi wokół mnie. Tego szukam - zadeklarował Vettel.
- Jeśli pojawi się odpowiednia okazja, to moja decyzja będzie jasna. Jeśli nie, będę musiał zająć się czymś innym. Czuję jednak, że nadal mam sporo do zaoferowania - podsumował Vettel.
Problem niemieckiego kierowcy jest taki, że wolne miejsce na sezon 2020 w konkurencyjnym zespole jest tylko w Mercedesie. Nie wiadomo jednak, co na taki transfer powiedziałby Lewis Hamilton. Brytyjczyk jest zdecydowanym liderem ekipy z Brackley.
Czytaj także:
Oto, jak F1 chce pokonać koronawirusa
Czy F1 ma problem z rasizmem?