F1. GP Austrii. Afera przed startem wyścigu. Red Bull chce kary dla Lewisa Hamiltona

Materiały prasowe / Mercedes / Na zdjęciu: Lewis Hamilton
Materiały prasowe / Mercedes / Na zdjęciu: Lewis Hamilton

Na godzinę przed startem GP Austrii Red Bull Racing złożył protest, co do wcześniejszej decyzji sędziów, którzy po kwalifikacjach nie ukarali Lewisa Hamiltona. Brytyjczyk zignorował żółte flagi po przygodzie Valtteriego Bottasa.

W końcówce kwalifikacji do GP Austrii Valtteri Bottas wyleciał z toru i stworzył sporo problemów innym. Sędziowie wywiesili żółte flagi, zmuszające kierowców do zmniejszenia prędkości. Ostrzeżenie zignorował jednak Lewis Hamilton, który jechał tuż za Bottasem. Brytyjczyk liczył na poprawę czasu i zdobycie pole position.

Jeszcze w sobotę Hamilton został wezwany przez sędziów, by wytłumaczyć się z zignorowania żółtych flag. Aktualny mistrz świata F1 stwierdził, że kurz naniesiony na tor przez Bottasa zasłonił mu widok i tym samym nie dostrzegł on ostrzeżenia i nie zmniejszył prędkości.

Sędziowie dali wiarę tłumaczeniom Hamiltona, bo odstąpili od ukarania kierowcy Mercedesa. W efekcie na starcie do GP Austrii ma się on ustawić na drugiej pozycji.

Jednak na nieco ponad godzinę przed rozpoczęciem rywalizacji na torze w Austrii protest ws. decyzji sędziów złożył Red Bull Racing. Stewardzi spotkanie w tej sprawie rozpoczęli o godz. 13.45. "Czerwone byki" chcą, aby sędziowie jeszcze raz przeanalizowali sytuację, bo ich zdaniem Hamilton widział żółte flagi w feralnym zakręcie.

Gdyby na Hamiltona nałożono jakąkolwiek karę przesunięcia na polach startowych, zyskałby Max Verstappen. Kierowca Red Bulla zakończył sobotnie kwalifikacje na trzeciej pozycji.

Czytaj także:
GP Austrii. Złamano protokół sanitarny
GP Austrii. Kierowcy zaprotestują przeciwko rasizmowi

ZOBACZ WIDEO: Orlen nie rezygnuje ze wspierania polskiego sportu w czasie kryzysu. "Zwiększyliśmy na to budżet o prawie 100 procent"

Źródło artykułu: