Trudno zliczyć sumy, jakie Lawrence Stroll wydał na rozwój kariery syna w motorsporcie. Zaczęło się już od kartingu i niższych serii wyścigowych, w których Lance mógł liczyć na wsparcie najlepszych inżynierów. Kanadyjski miliarder zainwestował nawet we włoską ekipę Prema, aby jego pociecha miała stworzone najlepsze warunki do rozwoju.
Następnie biznesmen z Kanady wydał ok. 50-80 mln dolarów w rozwój Williamsa, dzięki czemu Lance Stroll otrzymał miejsce w Formule 1 w roku 2017. W tym samym czasie miliarder nabył używany bolid Mercedesa, aby jego syn mógł realizować prywatny program testowy poza oficjalnymi weekendami F1.
ZOBACZ WIDEO: Dlaczego zawodnicy nie chcą jeździć w sparingach? Pawlicki komentuje
Później było równie efektownie. W połowie 2018 roku Stroll kupił upadający zespół Force India za ok. 100 mln dolarów, nabył akcje Astona Martina i zmienił nazwę zespołu. Za ok. 250 mln dolarów wybudował nową fabrykę i tunel aerodynamiczny w Silverstone, ściągnął też do pracy najlepszych inżynierów. Efekt? Mizerny.
Po trzech wyścigach nowego sezonu Aston Martin ma tylko 10 punktów i zajmuje siódme miejsce w klasyfikacji konstruktorów F1. Dziennikarz Chris Medland ujawnił w "Motorsport Magazine", że kierownictwo zespołu bierze pod uwagę rewolucję i zatrudnienie dwóch nowych kierowców od sezonu 2027. Oznaczałoby to zakończenie współpracy z Fernando Alonso i Lance'em Strollem.
Na rozstanie z synem miliardera ma naciskać Andy Cowell, który zimą został nowym szefem Astona Martina. Brytyjski inżynier ma świadomość, że 26-latek nie prezentuje odpowiedniego poziomu, aby walczyć o zwycięstwa w F1.
Na radarze Astona Martina mają znajdować się m.in. Max Verstappen i Yuki Tsunoda. Holender może rozważyć ofertę z konkurencji, jeśli Red Bull Racing przestanie mu zapewniać konkurencyjne maszyny. Tym bardziej że spora część inżynierów "czerwonych byków" z Adrianem Neweyem na czele przeniosła się do Silverstone. Z kolei na angaż Japończyka może naciskać Honda, która od 2026 roku zacznie dostarczać silniki Astonowi Martinowi.
"Cowell wierzy, że dzięki Neweyowi i silnikowi Hondy ich bolid zawsze będzie atrakcyjny dla większości kierowców. Andy wie też, że Aston Martin będzie najprawdopodobniej bardzo aktywny na rynku transferowym w ciągu najbliższych dwunastu miesięcy" - napisał Medland w swoim tekście w "Motorsport Magazine".
Jeśli Stroll ostatecznie pogodzi się z tym, że jego syn nigdy nie zostanie mistrzem świata F1, może to być ważny krok w rozwoju Astona Martina. Z kolei 26-latek może wylądować w długodystansowych mistrzostwach świata WEC, gdzie również rywalizuje samochód stworzony przez brytyjskiego producenta.