Racing Point otrzymał 0,4 mln euro kary i stracił 15 punktów do klasyfikacji konstruktorów za skopiowanie wybranych części z zeszłorocznego bolidu Mercedesa. Sprawa jednak nie jest zakończona, bo Renault i Ferrari domagają się wyższej kary dla Brytyjczyków. Zwłaszcza że Racing Point do końca sezonu 2020 może korzystać z zakwestionowanych elementów.
- Złożyliśmy odwołanie w tej sprawie, bo potrzebujemy jasności i przejrzystości. Racing Point skopiował tylny układ hamulcowy i to ważna kwestia, ale generalnie chodzi o szerszy kontekst. Decyzja Międzynarodowego Sądu Apelacyjnego FIA będzie tu bardzo ważna, bo otworzy dyskusję o możliwości kopiowania całych rozwiązań - powiedział "Motorsportowi" Mattia Binotto, szef Ferrari.
- Decyzja FIA będzie mieć też wpływ na przyszłość F1. W końcu przepisy mówią o tym, że każdy zespół musi konstruować bolid sam, że musi posiadać prawa do tzw. własności intelektualnej. Jeśli ktoś skopiuje w przyszłość bolid rywala, to przepisy powinny jakoś chronić tego, od którego ściągnięto pomysły - dodał Binotto.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Lewis Hamilton zaskoczył sprzątaczkę. Tego się nie spodziewała
FIA już zapowiedziała, że na bazie afery związanej z kopiowaniem bolidu przez Racing Point, zakazane będzie projektowanie swoich maszyn w oparciu o rozwiązania konkurencji.
Racing Point nie zgadza się z ostatnią dyskusją, jaka toczy się w F1. Brytyjczycy twierdzą, że nie złamali regulaminu i nie mieli dostępu do prac projektowych Mercedesa. Tak dobre odwzorowanie części tłumaczą wykonaniem dobrej jakości zdjęć 3D przez fotografów-szpiegów w padoku F1.
Czytaj także:
Kierowcy F1 narzekają na kalendarz sezonu 2020
Cztery miejsca, dziesięciu chętnych na starty w F1