F1. Cztery wolne miejsca, dziesięciu chętnych - w tym Robert Kubica. W przyszłym tygodniu ruszy domino?

Podczas GP Belgii ma dojść do ogłoszenia kontraktu Sebastiana Vettela z Aston Martinem. Decyzja zespołu z Silverstone wywoła efekt domina i zadecyduje m.in. o losach Roberta Kubicy. Chętnych do startów w Alfie Romeo jest więcej niż wolnych miejsc.

Łukasz Kuczera
Łukasz Kuczera
Robert Kubica (po lewej) i Frederic Vasseur Materiały prasowe / Alfa Romeo Racing ORLEN / Na zdjęciu: Robert Kubica (po lewej) i Frederic Vasseur
Wydawać by się mogło, że Racing Point  (od przyszłego roku Aston Martin) ma spokojną sytuację kontraktową. Lance Stroll ma bezterminowo ważną umowę, bo zespół należy do jego ojca - Lawrence'a. Do tego Sergio Perez posiada kontrakt do końca sezonu 2022 i sponsorów z Meksyku, którzy wpłacają do budżetu ekipy miliony dolarów.

Jednak pojawienie się na rynku Sebastiana Vettela zburzyło wszelkie plany. Były mistrz świata F1 ma już być po słowie z Aston Martinem. Ogłoszenie jego kontraktu, wartego 15 mln euro rocznie, jest spodziewane na GP Belgii (28-30 sierpnia).

Sytuacja jest kuriozalna, bo miejsce w Aston Martinie straci najpewniej Perez, który osiąga lepsze wyniki niż Stroll. - Jako ojciec nie wyrzuciłbym z zespołu syna, zwłaszcza jeśli zainwestował w niego tak duże środki - mówił wprost ostatnio Meksykanin, świadom swojej sytuacji.

ZOBACZ WIDEO: Pracował z Lewandowskim w Lechu Poznań. "Poprawił wszystko, jest najlepszym napastnikiem na świecie. To gladiator"

Wraz z transferem Vettela ruszone zostaną kostki domina. Wolne miejsca w składzie na sezon 2020 mają już tak naprawdę tylko Alfa Romeo i Haas. "Schronienie" może tam znaleźć czterech kierowców. Chętnych jest dziesięciu.

Obecnie w Alfie Romeo startują Antonio Giovinazzi i Kimi Raikkonen, w Haasie - Romain Grosjean i Kevin Magnussen. Przy każdym z nich są pewne znaki zapytania. Giovinazzi rywalizuje w F1 drugi rok z rzędu, ale nie pokazał się do tej pory na tyle, by móc stwierdzić ze 100 proc. pewnością, że zostanie w ekipie. Raikkonen wkrótce skończy 41 lat i pojawiają się głosy, że ma już dość królowej motosportu. W Haasie zawodzą również Grosjean i Magnussen.

W kolejce po miejsce stoją Nico Hulkenberg i Robert Kubica. Niemiec pokazał się z dobrej strony, gdy zastępował chorego na koronawirusa Pereza w dwóch wyścigach F1 na Silverstone. Dostał wtedy do dyspozycji bolid Racing Point i niemal od początku miał niezłe tempo. Hulkenberg dobrze się zna z Fredericem Vasseurem, szefem Alfy Romeo i zdradził ostatnio, że prowadzili rozmowy ws. sezonu 2021.

Kubica jest w tej chwili rezerwowym Alfy Romeo, poznał konstrukcję bolidu C39, ale w padoku niewiele mówi się o powrocie krakowianina do F1 w roku 2021. Nie pomagają mu chociażby występy w DTM, gdzie Kubica zamyka stawkę.

Trudno się dziwić, że eksperci dają niewielkie szanse Kubicy na powrót, skoro Alfa Romeo może mieć do wyboru chociażby Pereza, który też dysponuje pakietem sponsorskim. I to znacznie przewyższającym możliwości polskiego Orlenu. Jeśli Szwajcarzy będą mieli wybierać między Meksykaninem a Polakiem, wybór będzie prosty. Za Perezem przemawiają nie tylko pieniądze, ale fakt, że nie miał przerwy w F1 i od lat osiągał dość dobre wyniki.

Listę chętnych uzupełnia młodzież - Mick Schumacher, Robert Shwartzman i Callum Ilott. Każdy z nich należy do akademii talentów Ferrari, a Włosi współpracują właśnie z Alfą Romeo i Haasem. Szefowie ekipy z Maranello wiedzą, że nie uda się awansować każdego z nich do F1 w tym samym momencie, więc naciskają na to, by choć jeden dostał szansę w królowej motorsportu w roku 2021.

Czytaj także:
Nowe przepisy w F1 dopiero od GP Włoch
Claire Williams straci stanowisko?

Czy Robert Kubica wróci jeszcze do regularnego ścigania w F1?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×