Ferrari nie przedstawiło Sebastianowi Vettelowi nowej oferty kontraktu, dlatego też będzie on "wolnym strzelcem" po zakończeniu sezonu 2020. Wprawdzie w padoku Formuły 1 pojawiają się plotki łączące 33-latka z Aston Martinem, ale transferu oficjalnie nie ogłoszono.
Vettel o tyle różni się od innych kierowców w świecie F1, że nie posiada menedżera. Niemiec zawsze sam dokonywał wyborów w swojej karierze, czasem szukając porad u swoich przyjaciół - chociażby u Helmuta Marko, którego poznał, gdy stawiał pierwsze kroki w Toro Rosso i Red Bull Racing.
Sztab Vettela ogranicza się do Britty Roeske, która zajmuje się kontaktem z mediami, a przy finalizacji wszelkich umów korzysta jedynie z pomocy prawników. - Może posiadanie menedżera czasem pomaga, ale to jest ścieżka, którą obrałem przed laty i się jej trzymam. Niektórzy ludzie przychodzą i odchodzą. Są tacy, którzy klepią cię po plecach, a potem jako pierwsi krytykują - powiedział Niemiec w RTL.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: skoczył nie w Wiśle, a... do wody! Efektowne salto Karla Geigera
- Zawsze byłem sam. Może nie do końca sam, bo miałem ludzi, którzy mnie wspierali. Jednak ważniejsze jest posiadanie wokół ludzi, którym możesz zaufać, niż takich którzy będą budować opinię na twój temat w świecie zewnętrznym. Jestem w dobrym nastroju, bo mam za sobą sprawdzonych ludzi - dodał Vettel.
Vettel jest pod wieloma względami nietypowym kierowcą. Jako jedyny ze stawki F1 nie posiada chociażby Instagrama.
- Nigdy nie byłem zależny od tego, co ludzie mówią i myślą na mój temat. Nie śledzę wszystkiego, co zostało powiedziane albo napisane na mój temat - podsumował czterokrotny mistrz świata F1.
Czytaj także:
Flavio Briatore ma koronawirusa. Trafił do szpitala
Renault rezygnuje z wojny przeciwko Racing Point