F1. James Matthews przekonał Amerykanów do kupna Williamsa. Mąż Pippy Middleton uratował zespół

Materiały prasowe / Williams / Na zdjęciu: nowi właściciele Williamsa
Materiały prasowe / Williams / Na zdjęciu: nowi właściciele Williamsa

Dorilton Capital to nowy właściciel Williamsa, o którym niewiele wiadomo. Firma jest zarejestrowana w raju podatkowym na Bermudach. Do Williamsa miał ją ściągnąć James Matthews, mąż Pippy Middleton, młodszej siostry Kate.

W tym artykule dowiesz się o:

Pippa Middleton stała się jedną z głównych bohaterek brytyjskich bulwarówek, po tym była druhną na ślubie swojej siostry Kate i księcia Williama. Szybko okazało się, że młodsza z sióstr Middleton lubi brylować w mediach. Te właśnie otrzymały argument za tym, by wielbić ją jeszcze bardziej.

W lipcu 2016 roku Pippa Middleton zaręczyła się z Jamesem Matthewsem, a niespełna rok później para wzięła ślub. I to właśnie Matthews namówił Amerykanów z Dorilton Capital, by zainwestowali w Williamsa.

Mąż Pippy Middleton i niespełniony kierowca

Przeciętnemu sympatykowi motorsportu nazwisko Matthews nie powie zbyt wiele. Tymczasem mąż Pippy Middleton starał się zrobić karierę w wyścigach. Pomógł mu w tym ojciec David, który zaczynał dorosłe życie jako górnik, by następnie zbić fortunę na sprzedaży samochodów i następnie zająć się luksusowymi hotelami.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: sprinterzy w szoku! Tego na mecie nie spodziewali się

Matthews dzięki majątkowi ojca startował m.in. brytyjskiej Formule 3. Wygrał nawet rekordową liczbę jedenastu wyścigów, by zdobyć mistrzostwo kraju w Formule Renault w sezonie 1994 w barwach Manor Motorsport. Dominacja na brytyjskim podwórku doprowadziła do tego, że zaczął się pojawiać na europejskich torach.

Tyle że Matthews dość szybko zrozumiał, że wygrywanie na Wyspach nie jest równoznaczne z odnoszeniem sukcesów w Europie. W ten sposób dość szybko porzucił marzenia o zostaniu mistrzem świata Formule 1. Brytyjczyk sprawdził się jednak jako doradca i handlowiec. Już w roku 1995 zaczął pracę w londyńskim City, a sześć lat później założył firmę doradczą Eden Rock.

Już w 2007 roku firma Matthewsa zarządzała aktywami wartymi ponad miliard funtów, a jego majątek szacowano na połowę tej kwoty. W tym samym okresie były kierowca poznał Pippę Middleton - po raz pierwszy spotkali się na Karaibach. Spotkać zaczęli się dopiero w roku 2012, ale ich związek przetrwał ledwie kilka miesięcy. Dwa lata później zeszli się ponownie i tym razem związek przetrwał próbę czasu. Para dotąd doczekała się jednego syna.

Rodzinna tragedia

James Matthews miał szczęście w finansach i życiu osobistym, żeniąc się z Pippą Middleton, ale dzieje jego rodziny naznaczone są tragedią. W roku 1999 w wieku 22 lat zginął jego brat, Michael. Do tragedii doszło ledwie kilka godzin po tym, jak wspiął się na szczyt Mount Everest i został najmłodszym Brytyjczykiem, któremu udała się ta sztuka. James miał wtedy 23 lata.

Mimo próśb rodziny Matthewsów do wspinających się na Mount Everest i oficjalnego śledztwa służb, ciała Michaela nigdy nie odnaleziono. Jego ojciec groził nawet firmie OTT Expeditions, która organizowała wyprawę, pozwem sądowym.

Michael, podobnie jak James, miał spełniać się jako doradca finansowy. O ile brat rzucił studiami i uznał, że ważniejsza jest praca na rynkach i odpowiednie wyczucie, o tyle Michael skończył Uppingham School. Zanim doszło do tragedii, zdążył podjąć pracę w londyńskim City.

Inną ścieżkę kariery obrał najmłodszy z Matthewsów - Spencer. Odnalazł się on w brytyjskiej telewizji, prowadząc takie programy jak Made in Chelsea, Celebrity MasterChef czy The Bachelor. Równocześnie zdarza mu się inwestować w start-upy i firmy wczesnego wzrostu, w czym bez wątpienia pomaga mu starszy z braci.

Nikt nic nie wie o nowym właścicielu Williamsa

- W Dorilton Capital są ludzie, którzy rozumieją ten sport, wiedzą jak osiągnąć sukces - mówiła w sierpniu Claire Williams. Problem w tym, że fanom motorsportu osoby z amerykańskiej firmy niewiele mówią. Samo nazwisko Matthewsa wypłynęło do mediów po jakimś czasie.

Amerykanie przejęli Williamsa za kwotę 152 mln euro poprzez spółkę zależną - BCE Limited. Jest ona zarejestrowana w raju podatkowym na Bermudach, co wzbudza pewne wątpliwości.

"Jasne jest, że w sprawie Williamsa czekamy aż wydarzy się coś większego. Tu musi ułożyć się kolejny element układanki" - napisał w "Motorsport Week" dziennikarz Joe Saward, który nie rozumie dlaczego Dorilton Capital zakupił Williamsa. Cała transakcja miała zostać dopięta w ledwie tydzień, co budzi kolejne podejrzenia. Amerykanie do tej pory inwestowali w firmy związane z żywnością czy sektorem usług zdrowotnych.

Biorąc pod uwagę, że w inwestycją zamieszany jest Matthews, może się okazać, że Dorilton Capital to tylko przejściowy właściciel Williamsa. Amerykanie mogą uporządkować firmę, zawrzeć parę kontraktów sponsorskich, by następnie sprzedać ją z zyskiem. Zwłaszcza że perspektywy finansowe dla małych ekip w F1 są kuszące - od roku 2021 w życie wejdzie limit finansów, a podział nagród finansowych będzie bardziej sprawiedliwy.

"Ktokolwiek jest właścicielem Williamsa, mam nadzieję, że odbuduje ten zespół i przekształci go w zrównoważony biznes, odpowiednio dywersyfikując jego działalność. Widzieliśmy to w przeszłości na przykładzie McLarena. Zaawansowane technologie z F1 można wykorzystywać w innych branżach. Kto wie, może czas na elektryczne samochody drogowe produkcji Williamsa?" - napisał w swoim felietonie Saward.

Czytaj także:
Alfa Romeo chce potwierdzić progres w GP Rosji
Netflix będzie towarzyszyć Hamiltonowi podczas GP Rosji

Komentarze (0)